WYNIKI BADAŃ, które POGRĄŻYŁY KATARZYNĘ W: Madzia z SOSNOWCA umarła w KILKA SEKUND

2012-07-14 9:01

"Super Express" dotarł do wyników badań, które pogrążyły Katarzynę W. (22 l.) i pozwoliły prokuratorom postawić zarzut zabójstwa Madzi (†6 mies.). Według nich śmierć była wynikiem minimum dwóch uderzeń. - Nastąpiło uszkodzenie rdzenia przedłużonego, a więc w obrębie stawów kręgosłupa szyjnego i podstawy czaszki. Po takim urazie śmierć następuje natychmiast - powiedział nam anonimowo lekarz sądowy, który brał udział w sekcji zwłok dziecka.

Madzia zmarła w kilka sekund, co odpowiada oszczędnemu opisowi Marty Zawady-Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która w czwartek na konferencji prasowej określiła, że dziecko zmarło "nagle i gwałtownie". Jakie to były obrażenia? - Nastąpiło uszkodzenie rdzenia przedłużonego, a więc w obrębie stawów kręgosłupa szyjnego i podstawy czaszki. Po takim urazie śmierć następuje natychmiast, bo dochodzi do porażenia trzech kluczowych układów: oddechowego, nerwowego i krwionośnego. W toku sekcji stwierdzono też uraz mechaniczny głowy między oponami twardą a miękką. Te dwa urazy powstały w odstępie kilku sekund - wyjaśnia ekspert, sugerując, że śmierć dziecka nastąpiła w wyniku minimum dwóch uderzeń. Nie wiadomo jednak, czy Madzia była uderzona, czy też to dzieckiem uderzano o coś...

Śmierć nagła i gwałtowna

Nim padły zarzuty zabójstwa dla Katarzyny W., większość Polaków, którzy śledzili sprawę śmierci Madzi z Sosnowca (woj. śląskie), przeczuwała, jaki los naprawdę spotkał dziewczynkę. Prokuratura jednak nie miała na to dowodów. W tym czasie Katarzyna W. bawiła się w najlepsze, zmieniała fryzury, występowała w telewizji. 12 lipca w czwartek nastąpił przełom, a śledczy przerwali smutne przedstawienie Katarzyny W. Znaleźli coś, co pozwoliło posłać matkę Madzi za kratki.

Dlaczego prokuratura zdecydowała się postawić Katarzynie W. najcięższy z zarzutów i to dopiero teraz, blisko pół roku po śmierci dziecka? Tyle czasu trwały badania toksykologiczne i histopatologiczne. Opinie na ich temat wydali biegli z Zakładu Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach oraz z dwóch innych zakładów, w tym gdańskiego. Rezultat nowych badań zwłok Madzi okazał się szokujący, jednak śledczy wciąż jeszcze nie chcą ujawnić, co dokładnie te analizy wykazały. - Jedyne, co mogę teraz powiedzieć, to to, że biegli wskazali, iż śmierć dziecka miała charakter nagły i gwałtowny - mówi Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej.

Jak umierała Madzia?

- Badanie toksykologiczne wskazuje na możliwość wykrycia w ciele substancji trujących - wyjaśnia prof. Bronisław Młodziejowski, specjalista medycyny kryminalistycznej. - Histopatologiczne, polegające na pobraniu wycinków z wielu narządów i ich badaniu mikroskopowym, ujawnia, jakie anomalie występowały w czynnościach życiowych. Określenie "śmierć nagła" mówi o czasie - oznacza, że zgon nastąpił błyskawicznie, co przeczy wersji o wypadku podawanej przez matkę. Gdyby naprawdę upuściła dziecko, śmierć nie byłaby bowiem natychmiastowa. Jeśli prokuratura użyła natomiast określenia "gwałtowny", w języku medycyny sądowej oznacza to, że w śledztwie bierze się pod uwagę przede wszystkim celowe i zbrodnicze oddziaływanie - dodaje. Jakie ono było? Zdaniem profesora praktycznie na pewno nie możemy mówić o uduszeniu - bo zostałoby ono wykazane już przy samej sekcji zwłok, bez badań dodatkowych.

Aresztowana na trzy miesiące

Co w obliczu takich obciążających dowodów będzie teraz z matką Madzi? Do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód Katarzyna W. trafiła jeszcze w nocy z czwartku na piątek. Zatrzymana kilkanaście godzin wcześniej, usłyszała w prokuraturze zarzut zabójstwa. Sąd zastanawiał się nad przypadkiem Katarzyny W. niemal trzy godziny, aż do pierwszej w nocy. - Zapadła decyzja o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące - mówi Jacek Krawczyk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Katowicach. - Kobiecie grozi wysoka kara, jest obawa, że będzie mataczyć, ale najważniejsze było to, że zdaniem sędziego, który decydował o zastosowaniu aresztu, zachodzi duże prawdopodobieństwo, że podejrzana popełniła czyn, jaki jej się zarzuca - wyjaśnia sędzia. Matka Madzi odpowiadała na pytania sędziego, jednak nie do wszystkich zarzutów się przyznała. - Nie mogę jednak zdradzić, do jakich konkretnie czynów się przyznaje - mówi Jacek Krawczyk. Z naszych ustaleń wynika, ze Katarzyna W. nie chce się przyznać do najcięższego zarzutu - zabójstwa córki.

Wróciła do swojej celi

Tuż po godz. 7.30 w piątek została przewieziona do aresztu śledczego. Matka Madzi zna już ten areszt. Niewykluczone nawet, że trafi do tej samej celi, w której spędziła już w zimie 10 dni, trzyosobowej i wyposażonej w kamery. Jako osadzona będzie traktowana ze specjalną uwagą i nieustannie obserwowana. Wszystko dlatego, że Katarzyna W. może chcieć popełnić samobójstwo - przypomnijmy, że już dwukrotnie miała próbować się targnąć na własne życie - za pierwszym razem właśnie wtedy, gdy była aresztowana. Za drugim razem, już po opuszczeniu aresztu, gdy tuż przed Wielkanocą połknęła w katowickim parku Kościuszki tabletki psychotropowe. Katarzyna W. w areszcie bardzo długo rozmawiała z psychologiem. Ludzie, którzy z nią mieli kontakt, twierdzą, że jest w dobrym, stabilnym stanie oraz że bardzo chętnie rozmawia. Matce Madzi przysługuje prawo do złożenia zażalenia na decyzję o tymczasowym aresztowaniu. Być może z niego skorzysta. Poprzednim razem, gdy powędrowała za kraty aresztu, zażalenie okazało się skuteczne i Katarzyna W. wyszła na wolność. Teraz jest jednak bardzo możliwe, że już nigdy nie opuści więziennych murów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki