Wzruszająca historia Olusia! Jego rodzice uciekli do Szkocji, by ratować synka

2015-04-22 14:37

Kiedy dowiedzieli się, że ich synek jest chory na mukowiscydozę, ziemia usunęła im się spod stóp. Ale gdy minął pierwszy szok, nie wahali się ani chwili. - Żeby ratować Olusia (2 l.), uciekliśmy aż do Szkocji - mówi Agnieszka Wierzbińska (35 l.). - Bo w Polsce chorzy na mukowiscydozę żyją średnio 25 lat, a tam dwa razy dłużej...

Olek już od pierwszych dni życia nie rozwijał się prawidłowo - nie przybierał na wadze, jego trzustka nie pracowała, konieczna była transfuzją krwi z powodu skrajnej anemii. I w końcu przyszedł dzień, kiedy Agnieszka i jej mąż Mariusz Burdziłowski ze Swarzędza dowiedzieli się, co to za choroba trawi malca. - Przez telefon usłyszałam najgorszą wiadomość w życiu: "pani syn jest chory na mukowiscydozę" - wspomina mama chłopca. Dwie godziny później, tuląc małego Olka, stała przed młodym lekarzem, który oznajmił bez ogródek: - Proszę nie robić sobie nadziei, to choroba nieuleczalna, powodująca wczesną śmierć. Pani syn ma mutacje genetyczne determinujące ciężki przebieg choroby...

Pani Agnieszka nie rozumiała, o czym mówi mężczyzna w białym kitlu. Ale gdy dowiedziała się, jak wygląda w Polsce sytuacja chorych na mukowiscydozę, najpierw poczuła strach, a zaraz potem gniew i niedowierzanie. - Praktycznie są zostawieni samym sobie, w dodatku niemal za wszystko muszą słono płacić - tłumaczy. Dlatego ona i jej mąż postanowili szukać ratunku za granicą. - Wyjechaliśmy do Szkocji, gdzie mąż zdobył pracę przez agencję zatrudnienia. A tam nie tylko praca jest lepiej płatna. Każdy chory na mukowiscydozą ma do dyspozycji zespół składający się z lekarza, dietetyka, fizjoterapeuty i pielęgniarki. Są na każde wezwanie, nawet pomiędzy wizytami kontrolnymi, które odbywają się co 5-6 tygodni. To bardzo ważne, bo oznacza natychmiastowe reagowanie na wszelkie zmiany w organizmie. Leki też są za darmo, podobnie rehabilitacja - tłumaczy pani Agnieszka.

Niestety, szkocka terapia Olka niebawem się skończy, równo z kontraktem jego taty, i rodzina będzie musiała wrócić do Polski. A tu średni miesięczny koszt leczenia małego dziecka z mukowiscydozą to 2500 zł! Koszty przeszczepu płuc - 400 tys. Godzina fizjoterapii - prawie 70 zł. - To ponad nasze siły. Pozostaje liczyć na ofiarność obcych ludzi - mówi smutno pani Agnieszka.

Jak pomóc Olusiowi?

Aby pomóc Olusiowi, należy dokonać wpłaty na konto Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą
49 1020 3466 0000
9302 0002 3473
z dopiskiem
„Aleksander
Burdziłowski”

Zobacz też: Bożena Dykiel jedzie po Komorowskim jak po...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki