Żegnaj, Klaudio! Teraz w niebie znajdziesz rodzinę

2012-09-22 4:40

Nie zaznała wiele radości na świecie. Odebrano ją rodzonej matce i oddano rodzinie zastępczej. W obcym domu mała Klaudia (†5 l.) poznała, co to piekło na ziemi. Tak jak jej braciszek Kacper (†3 l.) była bita i poniżana. I tak jak on w końcu zginęła zakatowana przez przybranych rodziców...

Wczoraj najbliżsi pożegnali Klaudię na cmentarzu w Żarnowcu koło Gdańska. Dziewczynka spoczęła obok brata pochowanego dwa miesiące wcześniej. Żegnaj, aniołku! Może w niebie będzie ci lepiej...

- Taka maleńka, taka krucha... - W żarnowieckim kościele nie było chyba nikogo, kto nie wzruszyłby się do łez, patrząc na dziecko w białej trumience. - Jak można było znęcać się nad takim biedactwem, jakim trzeba być człowiekiem, by zrobić mu krzywdę? - zastanawiali się wszyscy. A jednak. Dziewczynkę i jej młodszego braciszka zakatowali Anna (32 l.) i Wiesław (39 l.) Cz. z Pucka. Mieli opiekować się dziećmi, które przygarnęli, bo sąd uznał, że ich prawdziwa matka nie radzi sobie z obowiązkami. A okazali się dla nich katami.

- Ten aniołek jest już w niebie razem ze swoim braciszkiem. Oboje patrzą na nas z raju i wstawiają się za nami u Pana Boga. Nie sądziłem, że w tak krótkim czasie spotkamy się na cmentarzu, by pożegnać drugie z waszych dzieci - powiedział do rodziców dziewczynki Hanny (25 l.) i Daniela E. (27 l.) ksiądz Krzysztof Stachowski, który prowadził nabożeństwo żałobne.

Ojciec dziewczynki, odsiadujący karę w więzieniu w Ustce, przybył pożegnać córkę w eskorcie policji. Funkcjonariusze zdjęli mu kajdanki, by mógł jeszcze raz utulić Klaudię i ucałować ją po raz ostatni...

Wstrząśnięci żałobnicy zastanawiali się, jak mogło dojść do tej tragedii. Na światło dzienne wychodzą bowiem kolejne zaniedbania, których dopuścili się urzędnicy z Pucka. Babcia dzieci Danuta Elend nagrała rozmowy, które przeprowadziła po śmierci wnuka Kacpra w lipcu z kuratorem sądowym, pracownikiem Centrum Pomocy Rodzinie i prokuratorem z Pucka. - Zauważyłam, że dzieci są zaniedbane. Prosiłam o pomoc, ale wszędzie mnie zbywano - mówi pani Danuta. - Przed pierwszą tragedią przyszłam odwiedzić wnuki. Przyniosłam im słodycze, Dzieci rzuciły się mi w ramiona, ale ci państwo zaczęli je szarpać za ręce i odciągnęli ode mnie... Po śmierci Kacpra poszłam do kuratora sądowego, prokuratora i do Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku, ale powiedziano mi, że tam wszystko jest w porządku - mówi babcia.

Reakcja kuratora sądowego oraz prokuratora na nagraniu przedstawionym przez babcię jest zatrważająca. - My się tym nie zajmiemy - odpowiada prokurator kobiecie, gdy powiedziała, że dzieciom jest źle. - To, że rodzic zastępczy nie pozwolił dziecku zjeść cukierka, jeszcze o niczym nie świadczy... . Jaki to ma związek... - zbywał prokurator.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki