Znak, który nie istnieje

2008-10-22 4:00

Na ulicy Annopol na Żeraniu kursanci szkół nauki jazdy ćwiczą kierowanie pojazdami, bo w pobliżu przy Odlewniczej jest Wojewódzki Ośrodek Ruchu Autami. Niestety, ostatnio spotkała ich przykra niespodzianka. Na drodze stanął absurdalny znak.

- Znak, który w polskim kodeksie drogowym nie istnieje! - mówi zbulwersowany Ryszard Jarusz (62 l.), instruktor nauki jazdy. - Nie mam pojęcia, jakim prawem on tu stoi ani też dlaczego miałbym tu nie jeździć z moimi kursantami? To jakiś obłęd! - dodaje.

Wynalazek, o który chodzi, to wielka litera "L" wpisana w oficjalny znak "zakaz ruchu". Obok widnieje tablica informująca, że jest to teren prywatny. Sprawdziliśmy, rzeczywiście ten odcinek ulicy jest prywatny.

- Ulica Annopol jest powiatowa na odcinku do ulicy Odlewniczej - tłumaczy Wioletta Bartoszek, zastępca naczelnika wydziału infrastruktury dzielnicy Białołęka. - Jej końcowy odcinek już nie - wyjaśnia.

To jednak w żadnym razie nie upoważnia właściciela ulicy do ustawiania znaku, którego prawnie nie ma.

- Właściciel drogi może sobie wystawić, co tylko chce - tłumaczy młodszy inspektor Wojciech Pasieczny (52 l.) ze stołecznej drogówki. - Jednak taki znak drogowy nie istnieje. A co za tym idzie, nie ma żadnego obowiązku przestrzegania go.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki