Tak zmieniał się Jan Paweł II

i

Autor: East News Jan Paweł II, 1967 rok

Dziwisz UJAWNIŁ nieznane fakty z życia Jana Pawła II. To zaskakuje!

2020-05-11 13:08

Kardynał Stanisław Dziwisz wspomina Jana Pawła II w 100. rocznicę jego urodzin. - On dla nas był Ojcem, On stworzył Rodzinę. Jego życie było moim życiem. Jego troska była moją troską, chociaż o tym nigdy nie mówiłem, ale tak było - wspomina z rozmowie z "Super Expressem" kardynał Stanisław Dziwisz.

100 lat temu, 18 maja urodził się Karol Wojtyła - Jan Paweł II. - On dla nas był Ojcem, On stworzył Rodzinę. Jego życie było moim życiem. Jego troska była moją troską, chociaż o tym nigdy nie mówiłem, ale tak było. Nie miałem własnego życia, ale to, że nie miałem swojego życia było bogactwem przy świętym człowieku i papieżu, jakim był Wielki Jan Paweł II – opowiada z tej okazji „Super Expressowi” kardynał Stanisław Dziwisz (81 l.), najbliższy współpracownik i przyjaciel Papieża-Polaka.
Poznali się jako młodzi ludzie. - Byłem na pierwszym roku seminarium, on nam wykładał wstęp do filozofii. Był taki ludzki i przyjacielski. W czasie przerwy szedł do kaplicy i modlił się. My klerycy nie przeszkadzaliśmy mu. Miał takie długie włosy, które mu tak spadały – wspomina kardynał. Co było potem?

Czytaj: 100. rocznica urodzin Jana Pawła II. Kiedy urodził się Jan Paweł II?

Największą przygodą mojego życia jest to, że mogłem być i pracować u boku kard. Karola Wojtyły, a potem papieża Jana Pawła II przez trzydzieści dziewięć lat. Wszystko zaczęło się prozaicznie pewnego dnia w 23 czerwca 1966 roku, kiedy poprosił mnie, bym został jego sekretarzem. Miałem wtedy dwadzieścia siedem lat. Nie mogłem przypuszczać, że przez kilkadziesiąt lat, dzień po dniu, będę świadkiem życia, pracy, modlitwy i świętości człowieka, który wyrósł na jednego z wielkich, duchowych liderów współczesnego świata. 

Papież wartość modlitwy poznał w Wadowicach. Ducha modlitwy miał od dziecka, w tym wszystkim pomagał mu ojciec. Mogłem obserwować na co dzień, przez czterdzieści lat, jak wielki wpływ wywarli na Papieża jego rodzice. Jak ukształtowali jego duchowość. Święty Jan Paweł II codziennie odmawiał modlitwę do Ducha Świętego, której nauczył go w dzieciństwie ojciec. Papież mówił, że w ten sposób, niejako pod wpływem rodzonego ojca, zrodziło się w nim natchnienie do napisania encykliki o Duchu Świętym.

On mu wprowadził modlitwę do Ducha Świetego, to była jego ostatnia modlitwa przed śmiercią.  W sobotę po południu przeczytaliśmy mu Pismo Święte, ewangelię św. Jana, a potem odmówił modlitwę do Ducha Świętego o dary. On prawie do końca był przytomny. Na dwie, trzy godziny przed śmiercią już osłabł. Odprawialiśmy przy nim Mszę przy łóżku i daliśmy mu parę kropli komunii świętej i potem zaczęła się jego agonia. 

Papież bardzo lubił żarty, chciał żeby mu je opowiadać. Nigdy nie żartował z kogoś. On nigdy nie wiedział co je, był bardzo zdrowy. Lubił słodkie i kawę. Czytał dwie książki na raz. Dużo pisał. Był bardzo zdyscyplinowany, nie tracił nigdy czasu. On wszystko robił rano, gdy jest umysł świeży.

Kiedy wspominam Ojca św. Jana Pawła II, najczęściej widzę go odmawiającego różaniec. To była jego umiłowana modlitwa już od lat młodości. Z różańcem nie rozstawał się jako chłopak, potem jako kapłan, biskup i wreszcie papież. Wiem, że będąc kapłanem, a potem biskupem, gdy przyjeżdżał na Lubelszczyznę odwiedzał też Matkę Bożą w Wąwolnicy i tu też odmawiał różaniec. 

Wielokrotnie byłem świadkiem, gdy ktoś prosił Jana Pawła II o modlitwę. On nigdy nie odmawiał, a potem te intencje powierzał Matce Bożej. Swojemu zaufaniu Maryi dał wyraz w zawołaniu papieskim "Totus tuus", cały Twój Maryjo. 

Różaniec odmawialiśmy także, gdy Jan Paweł II odchodził do domu Ojca i z różańcem go pochowaliśmy. Po śmierci matki ojciec zabrał go do Matki Bożej Szkaplerznej i szkaplerza, pilnował zawsze, żeby go mieć i zabrał go do trumny. 

Po zamachu 13 maja na papieża byłem na tym dżipie. Krew z niego wypływała. Szpital Gemeli jest daleko od placu św. Piotra. Pamiętam, gdy jechaliśmy karetką, dopóki był przytomny, cały czas się modlił. Już wtedy powiedział, że przebacza zamachowcowi, choć nie wiedział, kto nim jest i modli się za niego. To były najbardziej dramatyczne chwile. Stan papieża był bardzo ciężki. Pozwolono mi być świadkiem przy operacji ratującej życie. Stałem tam i modliłem się na różańcu, bo wiedziałem, że Ojciec święty by tak robił. 

W pewnym momencie lekarze przerwali operację i powiedzieli, że trzeba udzielić ostatniego namaszczenia, bo stan jest krytyczny. Okazało się jednak, że Matka Boża czuwała nad swoim synem i cudowny sposób uratowała go od śmierci. 

Po zamachu papież zainteresował się, tymi pismami z kongregacji wiary. I zapoznał się z trzecim sekretem Tajemnicy Fatimskiej, w którym jest mowa o zamachu.

Byłem przy nim, gdy odchodził do domu Ojca. Daję świadectwo o jego świętości, bo to ona najbardziej zajaśniała, gdy odchodził z tego świata.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki