Adrian Zandberg

i

Autor: Super Express

Wyborczy odjazd

2018-09-29 5:56

Pamiętają pewnie Komorowskiego, którego rozmowa z przechodniem kosztowała prezydenturę. Zaprzyjaźnionym mediom wystarczy jednak kilka minut bez awantury. Następnego dnia będą nagłówki: “Schetyna pokazał, że jest blisko ludzi”, “Wkrótce przejazd pociągiem z Barbarą Nowacką" - pisze w swoim najnowszym felietonie Adrian Zandberg.

W podręczniku dla kandydatów pojawił się w tym roku nowy numer obowiązkowy: wycieczka metrem albo tramwajem. Oczywiście w towarzystwie kamer, które relacjonują to wiekopomne wydarzenie. Panowie posłowie mają zwykle na zdjęciach niewyraźne miny. Widać, że czują się w komunikacji publicznej niepewnie.  Pamiętają pewnie Komorowskiego, którego rozmowa z przechodniem kosztowała prezydenturę. Zaprzyjaźnionym mediom wystarczy jednak kilka minut bez awantury. Następnego dnia będą nagłówki: “Schetyna pokazał, że jest blisko ludzi”, “Wkrótce przejazd pociągiem z Barbarą Nowacką”.

Zza medialnej ustawki przeziera zakłamanie. Chce Pan porozmawiać o transporcie publicznym, panie pośle? OK, porozmawiajmy. O ustawie transportowej. O wsparciu, którego od lat nie mogą się doczekać małe miejscowości. O likwidowanych połączeniach i bankrutujących PKSach. Na tle niejednego zrujnowanego dworca Schetyna mógłby zresztą zapozować do wspólnej fotki z prezesem Kaczyńskim. Bo zapaść PKSów trwa w najlepsze także za rządów PiS. 

Przewodniczącego Schetynę serdecznie zachęcam do odwiedzenia Pluder. To spora wieś, którą mijał zapewne mijał setki razy. Pludry leżą na drodze przejazdu Pendolino. Jest tu piękny, wyremontowany kilka lat temu peron. Codziennie mija Pludry kilkadziesiąt pociągów. Tyle, że się nie zatrzymują - pociąg, do którego da się wsiąść, pojawia się dwa razy w tygodniu.
Spędziłem niedawno dzień w Pludrach: na spotkaniu z mieszkańcami i na opuszczonym peronie. Sołtys, pan Rajmund Lichota, pokazał mi tablicę, na której od lat straszy pusty rozkład jazdy. Mieszkańcy nie mogą zrozumieć: po co wydano kasę na dworzec, skoro pociągi i tak się nie zatrzymują? Czy po to, żeby jadący do stolicy mieli ładny widok za oknem? W Pludrach nie mają złudzeń. Wiedzą, że transportu nie załatwi za nich ani rynek, ani Kaczyński ze Schetyną. Muszą zorganizować go sami. Rzecz w tym, że mniejszych miejscowości po prostu na to nie stać. Potrzebują pomocy od województwa, wspólnej polityki transportowej. Bez tego ani pociągi, ani autobusy nie pojadą. 

Wybory samorządowe są właśnie o tym. Nie dajmy sobie wmówić, że to kolejna przepychanka PiS z PO. Jak zorganizować autobusy do każdej wsi sołeckiej? Czy nowi radni sejmiku pomogą sołtysowi Lichocie? Czy pociąg wreszcie zacznie dojeżdżać do Pluder? To o tym zadecydujemy 21 października. Głosujmy mądrze. 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki