Andrzej Stankiewicz

i

Autor: Piotr Bławicki Andrzej Stankiewicz, Publicysta „Rzeczpospolitej”

Andrzej Stankiewicz: O Piotrowicza zabiegają kumple, prezes Kaczyński go nie chce

2019-10-23 11:40

„Super Express”: – Są pogłoski, że Stanisław Piotrowicz zostanie jednak posłem, ponieważ są naciski wobec tych posłów, którzy dostali się do Sejmu, by zrezygnowali z mandatu na rzecz byłego prokuratora. Faktycznie takie rozmowy są prowadzone? Andrzej Stankiewicz: – Z informacji, które posiadam wynika, że jeśli takie rozmowy mają miejsce, to nie są one prowadzone z inspiracji Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej – prezes odetchnął, gdy dowiedział, się, że Piotrowicz nie został posłem. I gdyby chciał, by nim został, to dałby mu lepsze miejsce na liście. Tymczasem Piotrowicz szedł dopiero z piątego miejsca.

– Więc te doniesienia o zakulisowych próbach przepchnięcia Piotrowicza są jedynie fake newsem?
– Tego nie powiedziałem. Możliwe, że jest coś na rzeczy, ale w rozmowach tego typu nie bierze udziału prezes, ani kierownictwo partii. Natomiast nie można wykluczyć, że Marek Kuchciński, kumpel Piotrowicza, czy inni politycy z Podkarpacia pielgrzymują do polityków, którzy się dostali, aby wycofali się na rzecz Kuchcińskiego. Jak jest naprawdę, dowiemy się być może dopiero w dniu pierwszego posiedzenia Sejmu. W każdym razie – być może jest coś na rzeczy, ale nie dopatrywałbym się tu inspiracji partyjnej góry. Bo tej wcale specjalnie nie zależało na Piotrowiczu.
– Piotrowicz w wyborach został przez wyborców PiS odrzucony. Pan mówi, że nie miał mocnego wsparcia z góry. Ale też odrzuceni zostali kandydaci zdecydowanie bardziej popierani przez władze partii i samego prezesa PiS?
– Oczywiście, że tak. Przykładem jest choćby wspierany osobiście przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego Krzysztof Czabański. Ledwo prześlizgnął się Ryszard Terlecki – przewodniczący klubu, wicemarszałek Sejmu.

– No właśnie – ludzie wspierani przez partyjną wierchuszkę nie zostali wybrani. Wcześniej rzecz nie do pomyślenia?
– Takim apogeum jeśli chodzi o poparcie dla jedynek z PiS mieliśmy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wtedy weszli wszyscy kandydaci wskazywani przez partyjną górę i prezesa Kaczyńskiego. Teraz mamy do czynienia z odwrotną sytuacją. Oczywiście wynikać to może z wyższej frekwencji. Przede wszystkim jest jednak bardzo pozytywnym sygnałem.
– Dlaczego?
– Wyborcy PiS uznali, że „ok., głosujemy na PiS, bo partia ta nam odpowiada najbardziej. Bo odpowiada nam jej program. Ale nie będziemy głosować dokładnie tak, jak nam każą liderzy”. Myślę, że dla liderów partii rządzącej to wielkie zaskoczenie. Ludzie pokazali, że mogą chcieć PiS, ale nie zaakceptować Stanisława Piotrowicza, Anny Sobeckiej, Krzysztofa Czabańskiego, Ryszarda Terleckiego. To dobry sygnał dlatego, że jak dotąd politycy wszystkich ugrupowań traktowali trochę wyborców jako idiotów. Bili się o jedynki, ponieważ byli przekonani, że to daje mandat. Powoli się to zmienia, ludzie głosują bardziej świadomie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki