Wiktor Świetlik

i

Autor: Super Express

Kumple odry

2018-10-04 11:15

"Tymczasem mamy towarzystwo, które uważa, że szczepienia nie są potrzebne. Będzie żyło naturalnie. Pal diabli, że chcą ryzykować swoim życiem, ale dlaczego będą ryzykować cudzym? Epidemia nie wybiera i kiedy zaczyna szaleć też zaszczepieni chorują" - pisze w swoim najnowszym felietonie dla Super Expressu Wiktor Świetlik. 

Mahatma Gandhi pod koniec życia, a przez połowę Indii był uważany za świętego, błagał by nie ustanawiać żadnej sekty na jego cześć. Sekty same w sobie uważał za rzecz szkodliwą. Nie zgadzam się z tym. Szkoda, że jest ich tak mało. Powinny być, ba wręcz powinno się tworzyć w jakiś oddalonych miejscach, niedostępnych dolinach górskich, w oazach na środku pustyń albo bezludnych wyspach miejsca, gdzie zwolennicy takiego czy innego nieznanego bóstwa, kultu albo szaleńczego światopoglądu, mogliby zostać bezpiecznie odizolowani. Należy tylko od czasu do czasu sprawdzać czy się nie zbroją, a także z przyczyn humanitarnych zrzucać im raz na jakiś czas suchary i wodę z helikopterów. I tak taniej wyjdzie niż straty, które takie towarzystwo przynosi żyjąc wśród innych. W pierwszej kolejności, możliwości takiego rozwoju wspólnotowego zapewniłbym przeciwnikom szczepionek.

Jak powiedział wczoraj PAP facet raczej wiarygodny, bo pan Bondar (nie mylić z Bodnarem) szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego, w Polsce rośnie liczba zachorowań na odrę, którą moje pokolenie tak naprawdę znało jako chorobę historyczną. Była owszem rzeka Odra, za którą było NRD i BND, był komputer Odra, klub z Opola Odra, klub z Wodzisławia Śląskiego Odra, przystanek PKS Odra we Wrocławiu, a niedawno powstał wojskowy radar Odra. Ale choroba odra była czymś co wyeliminowano przez powszechny program szczepień z lat 70. No dobrze, czasem ktoś tam gdzieś zachorował na odrę, gruźlicę lub koklusz, ale były to podobne przypadki jak samozapalenie. Ewenementy. A teraz? Pan z Inspektoratu mówi, że jest tylko kwestią czasu kiedy pierwsze dzieci zaczną umierać.

Tymczasem mamy towarzystwo, które uważa, że szczepienia nie są potrzebne. Będzie żyło naturalnie. Pal diabli, że chcą ryzykować swoim życiem, ale dlaczego będą ryzykować cudzym? Epidemia nie wybiera i kiedy zaczyna szaleć też zaszczepieni chorują. Może i antyszczepionkowcy mają gdzieś tam rację. Może szczepień jest za dużo i koncerny załatwiają sobie niepotrzebne. Zapewne tysiące zachorowań w Niemczech czy Włoszech to efekt emigracyjnego szaleństwa. Ale faktem jest, że szczepionki wyeliminowały ogromną umieralność dzieci w Europie. Kiedyś taki maluch był jak saper na polu minowym, wszędzie czaiły się na niego śmiertelne pułapki. Teraz by zapaść na śmiertelną chorobę musi mieć wyjątkowego pecha. I to mi wystarcza, nawet jak ktoś ekstra na tym zarabia. A antyszczepionkowcom z całego świata można przecież by zafundować jakąś wyspę. Jak tam 50 lat przeżyją w zdrowiu można z nimi zacząć gadać. Ale ostrożnie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki