Aleksander Doba

i

Autor: Facebook

Aleksander Doba po raz trzeci płynie kajakiem przez Atlantyk. Tym razem z Nowego Jorku do Europy

2016-05-31 2:00

Rozpoczęła się trzecia wyprawa kajakarza Aleksandra Doby z Polic przez Atlantyk. Wystartował z mariny w New Jersey. Meta tej niezwykłej przygody Polaka zaplanowana jest w Lizbonie w Portugalii. Doba ma tam dotrzeć w październiku na swoje 70. urodziny. Ale nie wszystko poszło zgodnie z planem. Sztorm sprawił, że Doba nie wypływa na razie na otwarty ocean.

Ponad stu Polaków z USA żegnało śmiałka na brzegu. Powiewały polskie flagi.  Przed wejściem na kajak Aleksander Doba uściskał żonę, pomachał Polakom.

- W sobotę dowiedziałem się, że ma mnie sięgnąć huragan. Nie wiedziałem, czy wyruszę, ale wiem, że sprawiłbym wielu ludziom sporo zawodu. Sprawdziłem mapy wiatrowe i się uspokoiłem, bo siła wiatru nie jest duża, huragan pewnie gdzieś się rozmyje i mnie nie sięgnie. Jak nie ten, to inny, ale wtedy będę już daleko od lądu - mówił tuż przed wypłynięciem Doba. - Wody w butelkach nabrałem dużo - ok. 50 litrów, ale zamierzam czerpać wodę z oceanu. Jest bardzo zasolona, ale mam odsolarkę elektryczną i dwie ręczne. Jedzenia mam na cztery miesiące, a nawet na dłużej. Sporo mam puszek, a nawet kanapek, które zostały mi specjalnie przygotowane - mówił podróżnik przed odbiciem od kei.
Wyprawa będzie trwała ok. czterech miesięcy. Przed Dobą ponad 6000 km podróży. 
Kajakarz pokonuje Atlantyk po raz trzeci. Dwie poprzednie wyprawy odbyły się południową częścią oceanu: najpierw z Afryki do Brazylii, potem z Lizbony na Florydę. Po raz pierwszy Doba zamierza pokonać tę trasę północnym szlakiem z finałem w Lizbonie.

Oprócz pogody Doba miał też inne kłopoty. Jego ludzie za organizację pożegnania w marinie w New Jersey musiała zapłacić 2,5 tys. dolarów kary, bo zaproszeni prze nich „kibice” zejszli bez pozwolenia na plażę. Gdyby sztab Doby wszystko przygotował legalnie, to za taką imprezę musiałby zapłacić kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Dwukrotnie interweniowała amerykańska straż przybrzeżna, ponieważ fale spychały go w strefę rejonu objętego zakazem żeglugi. Ostatecznie Doba nie przepłynął pod Mostem Verrazano-Narrows, tylko schronił się w Zatoce Nowojorskiej. Na otwarty ocean wypłynie gdy pogoda się poprawi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki