Szaleństwo! Przez koronawirusa pobili rekord świata. Trwało to 16 godzin!

2020-03-19 12:53

Kto by pomyślał, że w czasach pandemii może dojść do jakichkolwiek rekordów, które ucieszą. A jednak! Ze względu na nowe przepisy w ruchu lotniczym Stanów Zjednoczonych dreamliner Air Tahiti Nui, który wystartował w Papeete, stolicy Polinezji Francuskiej, nie wylądował jak zwykle w Los Angeles, ale poleciał bezpośrednio do Paryża.

Bezpośredni lot z Polinezji Francuskiej do Francji nie był planowany, a wręcz zaskoczył nie tylko załogę samolotu Air Tahiti Nui, a także samych pasażerów. Wszystko przez nowy przepisy w ruchu lotniczym wydane przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa. W obawie przed błyskawicznie rozprzestrzeniającym się koronawirusem, Trump zdecydował o zawieszeniu wszystkich lotów z Europy do USA. Restrykcje dotyczyły też innych turystów, którzy mieli przesiadkę lub międzylądowanie w Stanach Zjednoczonych. Francuskie linie lotnicze nie kursują więc między Paryżem a Polinezją Francuską. 

Zanim jednak zakaz lądowania w Los Angeles stał się obowiązującym prawem, piloci byli już dawno w powietrzu. Nie mieli więc wyboru i ruszyli do Paryża nie robiąc postoju na lotnisku w USA. Tym samym odbyli najdłuższy do tej pory lot pasażerski w historii. W powietrzu byli 16 godzin tym samym pokonując 15 715 kilometrów. Wcześniej rekord należał do trasy liczącej 15 344 km między amerykańskim portem lotniczym Newark a lotniskiem Changi w Singapurze. 

Koronawirus Raport

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki