Góry śmieci uratowały życie samobójcy!

2011-01-03 21:31

Piętrzące się góry śmieci, które tylko dzięki niskiej temperaturze nie zamieniały się w cuchnące siedlisko zarazków, szczurów i karaluchów, przynajmniej jednej osobie... ocaliły życie. 26-letni Angelo Kapatos spodziewał się, że zostanie wyrzucony ze swojego manhattańskiego apartamentu ze stabilizownym czynszem. A płacił za niego tylko 572 dolary miesięcznie. Problem w  tym, że należało ono do jego rodziców, którzy wrócili do Grecji. Dlatego też landlord zamierzał wyrzucić Angelo z mieszkania. Sprawa wylądowała w sądzie.


I – choć jego prawnik zapewniał, że wszystko będzie ok – musiała go kosztować wiele nerwów, gdyż młody człowiek wylądował w szpitalu. Niewiele to jednak pomogło, bo w niedzielę postanowił skończyć ze sobą.

Wyskoczył przez okno z 9. piętra budynku położonego przy West 45 St. na Manhattanie.
Jednak los dał mu drugą szansę. Wylądował bowiem na... nieuprzątniętej górze worków ze śmieciami. W ciężkim stanie został zabrany do szpitala. Lekarze zapewniają jednak, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Jak podaje policja, ubrany jedynie w spodnie od pidżamy mężczyzna szczęśliwie wylądował na workach plecami. Worki, co prawda, rozerwały się rozrzucając dookoła gnijącą zawartość, ale też ocaliły mu życie.

Jak również podano, skok desperata to jedna z wielu prób popełnienia przez niego samobójstwa. Wiadomo, że przed skokiem próbował podciąć sobie gardło. Według zeznań ciotki Angelo, z oddziału psychiatrycznego szpitala Bellevue został wypisany w ubiegłą środę. Przebywał on tam przez miesiąc.

Kapatos znany był sasiadom jako człowiek zamknięty w sobie.
– Cały czas chodził w słuchawkach na uszach – mówił jeden z nich.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki