Klich wraca z Moskwy. Koniec współpracy z Rosjanami w smoleńskim śledztwie

2010-09-21 12:34

Nie mam już co liczyć na dobrą wolę naszych wschodnich sąsiadów w ustalaniu przyczyn tragedii pod Smoleńskiem. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy skończył współpracę z Polską i akredytowanym przy MAK Edmundem Klichem, który wróci z Moskwy. Rosjanie oddadali ostatnie dokumenty, w tym książkę serwisową tupolewa. W przekazanych aktach nie ma stenogramów rozmów kontrolerów z lotniska.

W sprawie tragicznego lotu prezydenckiej delegacji 10 kwietnia do Katynia i samej katastrofy pod Smoleńskiem wciąż jest wiele niejasności, ale przedstawiciele MAK nie zamierzają już rozwiewać tych wątpliwości.

Przeczytaj koniecznie: Rosjanie skończyli śledztwo, napiszą raport o katastrofie. Pokazali jak remontowali tupolewa

Płk Edmund Klich akredytowany w Moskwie polski ekspert dowiedział się do Rosjan, że współpraca w wymianie dokumentów kluczowych dla śledztwa już się zakończyła. Nasi wschodni sąsiedzi postawili nas przed faktem dokonanym, bo zabierają się do pisania raportu końcowego.

- Powiedziano nam, że to już wszystko. Że oni teraz przygotowują projekt raportu i że już współpracy nie ma. Nie ma takiej potrzeby według MAK - powiedział płk. Klich w radiu TOK FM. W czwartek wylatuje więc z Moskwy i na razie nie będzie tam wracał. Chociaż ma do Rosjan wiele pytań.

- Nie mamy na przykład protokołu z oblotu, poza tym w przypadku niektórych kwestii nie zgadzamy się ze stanowiskiem Rosji. Chodzi między innymi o kwestię procedur według których odbywało się lądowanie. Zdaniem Moskwy prowadzone było ono wg zasad cywilnych, a taka wersja  zrzucałaby całą odpowiedzialność na załogę – wyjaśnia płk Klich.

Dlatego też zamierza akredytowany przedstawiciel Polski zamierza zostawić w MAK „pożegnalne pismo”, w którym  prosi o odniesienie się do tych wątpliwych zagadnień. Ponoć Rosjanie mają zaprosić Polaków do Moskwy jak tylko przygotują projekt raportu końcowego w sprawie katastrofy.

Federacja Rosyjska przekazała dokumnety dotyczące katastrofy w tym prawdopodobnie kserokopię książki serwisowej tupolewa. - Będzie książka eksploatacji, której wcześniej nie dano i chciano zostawić do końca badania. Wczoraj się dowiedziałem, że ją skserowano - powiedział Klich w RMF FM.

Patrz też: ZOBACZ STENOGRAMY, zapis ostatnich sekund tupolewa: Uderzenia, krzyki ".....rrrrwaaaa!" - koniec zapisu

Chociaż specjaliści z MAK mówią o niej „dziennik obsługi technicznej Tupolewa”. Wśród innych materiałów są także odnalezione we wraku rozbitego samolotu instrukcje: techniczna i użytkowania tupolewa w locie. Nie ma jednak stenogramów rozmów kontrolerów z lotniska Siewiernyj

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki