Ocalił żonę, ale skazał na śmierć syna

2009-12-01 17:30

Dokonał dramatycznego wyboru i musiał patrzeć na śmierć własnego dziecka! Stacy Horton (38 l.) z Wellington w Nowej Zelandii nie mógł nic zrobić, gdy jego syn uwięziony w tonącym samochodzie pogrążał się w głębinach. Zrozpaczony ojciec wskoczył do rzeki, by ratować jego matkę, która cudem wydostała się z auta.

Każda decyzja wiązała się ze śmiercią bliskiej mu osoby, więc ratował tego, kto miał większe szanse na przeżycie. Mężczyzna, który zobaczył, że auto jego żony z niewiadomych przyczyn stacza się z jezdni do rzeki Whanganui, nie miał chwili do stracenia. Jechał tuż za nią, więc szybko wyskoczył ze swojego wozu i pośpieszył rodzinie na ratunek.

Z ledwością opanował przemożny ból, który sparaliżował całe jego ciało, zanurkował w wodzie i podpłynął do żony Vanessy (35 l.). Kobieta wyswobodziła się z krępujących każdy jej ruch pasów bezpieczeństwa, ale silne prądy uniemożliwiały jej wypłynięcie na powierzchnię. Horton nadludzkim wysiłkiem uratował tonącą ukochaną.

Kiedy odwrócił głowę, by wypatrzyć auto, które stało się pułapką dla 13-letniego Silva, nie mógł sobie poradzić z bezmiarem tragedii, jaka go spotkała. Na jego oczach mętna woda napełniała pojazd w tak zastraszająco szybkim tempie, że ułamek sekundy potem pociągnęła go na dno.

Ojciec chłopca zebrał w sobie resztki sił, nabrał powietrza i pogrążył się w głębinach. Niestety, nie był w stanie wyciągnął syna z roztrzaskanego pojazdu. Jedyne, co mógł zrobić, to posłać Silvie pożegnalne spojrzenie.

Po kilku minutach na miejscu tragicznego wypadku pojawili się sanitariusze. Jednak nawet im, dysponującym profesjonalnym sprzętem, nie udało się dotrzeć do chłopca. Wrak pojazdu osiadł 10 metrów od brzegu rzeki, w jej najgłębszym punkcie.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki