Ostatnie sekundy lotu Tu-154: Polscy piloci walczyli do końca o podniesienie samolotu. Kpt. Protasiuk trzymał rękę na dźwigni sterowania silnikami

2011-01-21 3:45

Co się działo w kokpicie tupolewa 10 kwietnia w ostatnich sekundach prezydenckiego lotu do Smoleńska? Czy piloci kpt. Arkadiusz Protasiuk (+ 36 l.) i mjr Robert Grzywna (+ 36 l.) po zderzeniu z brzozą zupełnie spanikowali, tracąc kontrolę nad maszyną? Okazuje się, że nie. Jak wynika z lektury raportu MAK, obaj do ostatnich chwil walczyli o odzyskanie sterowności Tu-154.

- Informacje z rosyjskiego raportu wyraźnie wskazują, że wyszkolenie pilotów wzięło górę nad strachem. Ich zachowania były wyuczone, wręcz wykonywane mechanicznie. Cały czas próbowali walczyć o podniesienie maszyny - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Mirosław Deba, ekspert lotniczy, były pilot.

Na kilkanaście sekund przed upadkiem tupolewa na ziemię, tuż po uderzeniu lewym skrzydłem w brzozę, polscy piloci nie tracą zimnej krwi. Jak wynika z analizy sekcji zwłok załogi, wojskowi do samego końca próbowali podnieść samolot.

Patrz też: Rozmowy w kokpicie Tu-154M: Boże kochany... My musimy to lotnisko wybrać, nic nie widać – trzy wersje stenogramów, każda inna

"Na tylnej powierzchni lewej dłoni i lewego przedramienia pilota wykryto obrażenia charakterystyczne dla ześlizgiwania się ręki z rogu wolantu" - piszą autorzy raportu MAK o szefie załogi tupolewa, kpt. Protasiuku. "Prawa ręka dowódcy statku powietrznego najprawdopodobniej znajdowała się na dźwigniach sterowania silnikami" - czytamy w dokumencie.

Podobne zachowywał się drugi pilot, mjr Grzywna. "W chwili zderzenia z ziemią ręce pilota znajdowały się na wolancie. (…) Odnośnie położenia nóg (…) on również próbował, nawet w obróconym położeniu, dociągnąć prawą nogę do pedału i wykonać na niego nacisk w celu skontrolowania obrotu samolotu" - pisze MAK.

- Oznacza to, że kapitan i jego zastępca nie stracili zimnej krwi, nawet gdy samolot już się obrócił. Być może nie zdawali sobie sprawy z tego, jak są nisko i że zaraz się rozbiją. Na pewno jednak nie można wysnuć wniosku, że załoga spanikowała.

Kpt. Arkadiusz Protasiuk (+ 36 l.)

Lewa ręka słabo trzymała wolant samolotu, co jest nietypowe dla sytuacji stresowych - pisze MAK.

Prawa ręka nie ma śladów obrażeń wynikających z trzymania steru, prawdopodobnie znajdowała się na dźwigniach sterowania silnikami.

Ręka na gazie, noga na pedale

Kpt. Protasiuk do chwili zderzenia z ziemią próbował sięgnąć prawą nogą pedału celem skontrolowania lotu maszyny.

Mjr Robert Grzywna (+ 36 l.)

Na obu dłoniach i przedramionach znalazły się ślady świadczące o ześlizgiwaniu się rąk ze steru tupolewa. On również nie zaciskał zbyt mocno rąk na wolancie.

Mimo przechylenia samolotu mjr Grzywna również próbował prawą nogą sięgnąć pedału, by wyrównać lot.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki