Nieugięty do tej pory szwajcarski wymiar sprawiedliwości nagle i zupełnie niespodziewanie spuścił z tonu. Dlaczego? To zasługa prawników, którzy nawet przez chwilę nie zrezygnowali z walki o wolność dla Polańskiego.
W grę wchodzą również ogromne pieniądze. Nie jest tajemnicą, że już od kilku tygodni adwokaci reżysera przyjęli szczególną "taktykę". Kusili oni sądy coraz większą ilością zer. Ostatecznie szwajcarzy zgodzili się na 4,5 miliona franków szwajcarskich - to prawie 12 milionów złotych.
Czy to oznacza, że Polański wywinie się od spotkania z amerykańskim sądem? Teoretycznie nie - reżyser ma zakaz opuszczania terytorium Szwajcarii.
Amerykanie tymczasem mogą jedynie czekać na rozpatrzenie wniosku o ekstradycję. Teraz decyzja leży już tylko w rękach szwajcarskiego sądu federalnego.
Roman Polański został zatrzymany na lotnisku w Zurychu w październiku za to, że w 1977 r. na przyjęciu w willi u Jacka Nicolsona (72 l.) upił, nafaszerował narkotykami i wykorzystał seksualnie 13-letnią wówczas Samanthę Geimer (45 l.)