Rosjanie wymieniali żarówki w oświetleniu lotniska. Polscy prokuratorzy węszą

2010-04-20 16:51

Gdy obok lotniska w Smoleńsku rozgrywały się dramatyczne sceny, nie wszystkim służbom zależało na wyjaśnianiu przyczyn katastrofy. Tuż po tragicznej śmierci pasażerów prezydenckiego samolotu rosyjscy wojskowi i milicjanci otoczyli kordonem żółte lampy przed pasem startowym. Przekonani, że nikt nie patrzy, wymieniali żarówki w oświetleniu. Śledczy z Polski dociekają teraz, po co?

Podejrzane zachowanie mundurowych poważnie zaniepokoiło prokuraturę. Wszystko zaczęło się, kiedy białoruski dziennikarz Siergiej Serebro wykonał zdjęcia, które opublikowała białoruska gazeta internetowa "Wieści Witebska".

Widać na nich wyraźnie, jak kilku żołnierzy przekłada żarówki w lampach. Autor zdjęć zdradził portalowi tvn24.pl, że siedem godzin po katastrofie teren przy oświetleniu lotniska w Smoleńsku był pilnie strzeżony. Serebro jest przekonany, że lampy nie świeciły, bo nie miały żarówek. Pytanie tylko, czy gdy lotnisko spowiła mgła, oświetlenie także nie działało.


Reflektory stojące zaledwie 100 metrów od pasa startowego nie były sprawne, ale to jeszcze nie wszystko. Ukraińscy fotoreporterzy mają dowody, że lampy na starych, drewnianych słupach, które wskazywały drogę do pasa startowego, również nie świeciły.

Doniesienia zagranicznych mediów wstrząsnęły polska prokuraturą. Płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej poinformował, że śledczy zwrócili się już do strony rosyjskiej, by ustaliła sprawę wymieniania żarówek w oświetleniu pasa lotniska.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki