Skandal w ONZ: Prezydent obraził Izraelczyków

2009-04-21 0:00

To jeden z najpoważniejszych konfliktów w Organizacji Narodów Zjednoczonych od lat. Izrael ostro skrytykował spotkanie sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna z prezydentem Iranu Mahmudem Ahmadineżadem, który na konferencji o rasizmie nazwał rząd izraelski "rasistowskim".

Delegaci kilkunastu krajów na znak protestu przeciwko słowom Ahmadineżada opuścili salę obrad.

Po obrażeniu izraelskich polityków z sali natychmiast wyszli przedstawiciele Francji, Danii i Finlandii. Wychodzący ostentacyjnie przeszli tuż pod podium, na którym stała irańska głowa państwa. A co na to sam Ahmadineżad? Nic, dalej przemawiał.

Z kontrowersyjnym przywódcą Iranu jeszcze przed oficjalnym startem konferencji spotkał się nie tylko sekretarz generalny ONZ, ale również prezydent Szwajcarii Hans-Rudolf Merz.

To rozwścieczyło Izrael, który natychmiast wezwał na konsultacje do kraju swego ambasadora w Szwajcarii. Irańska agencja Fars podała, że w trakcie rozmowy obu przywódców, Ahmadineżad nazwał państwo Izrael "najstraszniejszym przejawem rasizmu". Wyraził przy tym opinię, że "społeczność międzynarodowa stosuje dwa kryteria oceny łamania praw człowieka: inne w USA, a inne w Europie".

W prosteście przeciwko genewskiej konferencji jeszcze przed jej rozpoczęciem wystąpiło kilkanaście krajów, które odmówiły uczestnictwa. Wśród nich znalazła się Polska, Stany Zjednoczone, Włochy, Niemcy, Holandia, Nowa Zelandia, Australia, Kanada oraz Izrael.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki