Para poznała się, gdy Norma miała 20 lat a Francis był dwa lata starszy. Para doczekała się trójki dzieci. Historię swoich rodziców przytoczyła na łamach prasy Amanda,, która jest dziennikarką mieszkającą na Wyspach Brytyjskich. Wspominała ona, że w ostatnich latach para mieszkała w domu spokojnej starości, ponieważ Francis po po wylewie nie był już w stanie sam opiekować się chorą na Alzheimera żoną. Jak rozczulająco dodawała Amanda: - Był przy niej od rana do wieczora. Mama zasypiała na jego ramieniu.
Gdy córka w grudniu przyleciała do Australii odwiedzić rodziców, ich opiekunowi stwierdzili, że mają wrażenie, jakby więź pomiędzy małżeństwem jeszcze bardziej się zacieśniła. Wpływ na to miał mieć fakt, że mężczyzna był coraz słabszy po tym, jak złamał pod prysznicem nogę (gdzie do urazu wdarła się jeszcze infekcja). Amanda dodała: - Mama patrzyła na niego. Jeśli on nie chciał jeść, ona też nie jadła. Jeśli nie chciał pić, ona też. Francis był coraz słabszy.
Staruszkowie zmarli 6 stycznia. To wówczas pielęgniarka podczas obchodu pokojów pacjentów zajrzała do ich pokoju. Jak później zeznała, leżeli jak zawsze na zsuniętych łóżkach, by mogli czuć swoją bliskość. Oboje mieli płytki, niespokojny oddech. Z tego powodu po kilku minutach pielęgniarka postanowiła do nich wrócić. Wówczas okazało się, że oboje już nie żyli. Leżeli trzymając się za ręce, jakby spali. Lekarze nie byli w stanie określić, kto zmarł pierwszy. Wiadomo, że był to odstęp kilku minut, może sekund.
Norma i Francis zostali pochowani razem. Córka przyznała, że jej matka spoczęła w grobie po lewej stronie a ojciec po prawej, czyli tak jak przez całe życie spali w małżeńskim łożu, które było prezentem ślubnym od Normy dla Francisa.