W kościele rozbrzmiewały kolędy, a oni mordowali ciężarną kobietę. Ofiar było więcej, świadków też

2025-12-25 5:25

- Gdy się Chrystus rodzi i na świat przychodzi… - w kościele na pasterce rozbrzmiewały radosne kolędy, a dwa kilometry dalej najbogatszy we wsi, zawistny gospodarz i jego pomagierzy brutalnie mordowali ciężarna kobietę, jej 12-letniego brata i męża. Kilkudziesięciu świadków patrzyło na to z okien autobusu. Po wszystkim zabójcy przyjęli od nich przysięgę milczenia.

Świętokrzyskie: Wigilijna zbrodnia w małej wsi

Tragedia rozegrała się w wigilijny wieczór 1976 r. Mieszkańcy wsi Zrębiny (woj. świętokrzyskie), jak co roku, wybrali się na pasterkę do oddalonego o 4 km kościoła w Połańcu. Jeden z mieszkańców - Jan Sojda - bogaty rolnik, wynajął dla sąsiadów nawet dwa autokary, żeby było im wygodniej. Droga na mszę była wesoła, a w autobusach nie wylewano za kołnierz. Naój wysokoprocentowy lał się strumieniami. W tym samym czasie trzy przyszłe ofiary były już w kościele. Była to daleka krewna Jana Sojdy:

  • 18-letnia, ciężarna Krystyna,
  • jej brat Miecio (+12 l.)
  • oraz mąż Stanisław (+25 l.).

Kiedy autobusy dotarły na miejsce, Jan Sojda zaczął realizować swój plan zbrodni. Wybawił rodzinę ze świątyni, przekazując jej przez jedną z kobiet, że ojciec Krystyny rozrabia w domu po pijaku. - Wracajcie szybko do chałupy - powiedziała do ciężarnej. 18-latka nie zastanawiając się długo, razem z bratem i mężem ruszyła w drogę do domu.Pierwotnie chciała nawet wsiąść do autobusu, ale Sojda krzyczał, że nie ma o tym mowy, ponieważ on doskonale pamięta oskarżenia wobec jego siostry o kradzież.

O co chodziło? O sytuację z wesela Krystyny, kiedy to siostra Jana Sojdy pomagała w kuchni. W pewnej chwili ktoś zauważył, że bogata krewna… wynosi z kuchni wędliny i mięso. Wszystko zakończyło się wielką awanturą. Od tamtego dnia we wsi plotkowano tylko o jednym. Siostra bogatego rolnika złodziejką? Ten temat elektryzował wszystkich.Sojda poprzysiągł zemstę. Razem ze swoim szwagrem, Józefem Adasiem i zięciem, ruszyli jednym z autobusów za idącą poboczem trójką. Drogą jechał również drugi autobus oraz Fiat 125p. Autem osobowym kierowali wtajemniczeni we wszystko pomocnicy Sojdy. To oni jako pierwsi potrącili 12-letniego Miecia, gdy szedł drogą z siostrą i szwagrem. Wtedy obok stanęły także autobusy pełne ludzi. Sojda - który nazywał siebie „królem Zrębin” - w ogóle się nie przejmował się świadkami.

Przeczytaj też: Mieli go tylko przewieźć. Musieli wezwać śmigłowiec LPR i karetkę. Kto stoi za tragedią pod Kielcami?

Szczegóły zabójstwa przerażają

W rękach trzymał klucz do kół. Chwilę później rozegrał się prawdziwy horror. Ciężarna, kobieta, jej mąż i brat nie mieli jak się bronić. Katowani zalewali się krwią. Krysia umierała jako ostatnia. Błagała Sojdę i jego pomocników o litość.

- Wujku, nie zabijaj mnie. Zabiliście mi męża, zostawcie chociaż mnie matce - łkała przed śmiercią. Kiedy wszyscy leżeli w kałużach krwi, Jan Sojda i jego szwagier Józef Adaś przejechali po nich kołami autobusu. Zwłoki zabitej rodziny zabójcy przenieśli w inne miejsce, chcąc upozorować wypadek drogowy. Krystynę rozebrali, aby sfingować gwałt. Po wszystkim Jan Sojda w autosanie kazał wszystkim świadkom uklęknąć i przyrzekać, że nikomu nie powiedzą o tym, co widzieli. Dawał krzyżyk do całowania, nakłuwał palec agrafką, aby każdy zostawił brutalny ślad na kartce papieru. Potem autokarem wrócili na Pasterkę, drugi autobus zostawili przy zwłokach, niby skradziony prze złodziei, którzy spowodowali wypadek.

Zmowa milczenia w regionie

Zmowa milczenia trwała, a Sojda podtrzymywał ją opłacając świadków łapówkami (wydał ok. 400 tys. zł), przypominając im o swojej pozycji i wręczając medaliki z Częstochowy. W końcu jednak prawda wyszła na jaw między innymi dzięki koledze Miecia - 14-letniemu Stasiowi, który wracając pieszo z Pasterki widział przy zwłokach kręcącego się szwagra Sojdy. Gdy śledztwo w sprawie „wypadku” przejęła prokuratura w Tarnobrzegu i przeprowadzono ekshumację zwłok, wszystko stało się jasne. Krystyna i jej najbliżsi zostali zamordowani tępym narzędziem.

Jak ustalili śledczy, morderstwo było też zemstą za wydarzenia z 1948 r. Wtedy to 20-letni Jan Sojda został skazany za gwałt na dziewczynie, z którą pasł krowy w polu. Trafił za kraty na kilka miesięcy. W aresztowaniu gwałciciela pomógł milicji dziadek zabitej Krystyny, Jan Roj. Od tego czasu Sojda pielęgnował w sobie nienawiść do całej jego rodziny.

Proces i najwyższa możliwa kara

Proces zabójców zakończył się kilka lat później. Sąd Wojewódzki skazał Jana Sojdę i Józefa Adasia na kary śmierci - zostali powieszeni 23 listopada 1982 r. w Krakowie. Kolejni dwaj pomocnicy mieli więcej szczęścia, ostatecznie skazano ich na 25 i 15 lat więzienia. Osiemnaście osób-świadków spędziło po kilka lat za kratami za zatajenie zbrodni i fałszowanie zeznań.

Jak mówią eksperci, zbrodnia połaniecka to bezprecedensowa sprawa w polskiej kryminalistyce. Rzeź wydarzyła się na oczach 30 mieszkańców wsi, a potem zapanowała zmowa milczenia. Morderstwa dokonano krótko po odejściu od wigilijnego stołu i po dzieleniu się opłatkiem. Sprawa zbrodni połanieckiej zainspirowała właśnie Jana Holoubka, który jest reżyserem sześcioodcinkowej produkcji. Data premiery serialu nie została jeszcze ogłoszona.

Groby polskich MORDERCÓW Pochowani wśród ZASŁUŻONYCH l Niezapomniani

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki