Nasi bracia mogli żyć

i

Autor: Dariusz Dutkiewicz/SUPER EXPRESS Nasi bracia mogli żyć

MOCNE oskarżenia rodziny ofiar wypadku w Ciborzu: Nasi bracia mogli żyć

2019-12-12 7:00

Rodziny ofiar koszmarnego wypadku pod Ciborzem (woj. lubuskie) oskarżają urzędników starostwa o śmierć bliskich. To ich opieszałość miała doprowadzić do tragedii, bowiem od półtorej miesiąca nie zamontowano barier energochłonnych, które powinny oddzielać szosę od stawu.

Trwa żałoba po śmierci Kuby (17 l.), Wojtka (19 l.), Dominika (19 l.) oraz Weroniki i Kornelii (po 18 l.). Cała piątka zginęła po tym, jak prowadzone przez jedną z dziewcząt audi na ostrym zakręcie wyleciało z drogi. Powinno uderzyć w bariery, tych jednak nie było. Czemu? 29 października inny kierowca z impetem wjechał w nie w tym miejscu. Pojazd przełamał je na odcinku 8 m., po czym zawisł nad taflą wody. Kierowca wyszedł z kraksy bez szwanku…

Nastolatkowie nie mieli takiego szczęścia. Ich rozpędzony samochód uderzył czołowo w betonowy postument. Siła była tak potworna, że zmiażdżone auto przeleciało kilka metrów i zanurzyło się w wodzie. Sekcja zwłok wykaże czy ofiary zginęły w wyniku obrażeń wewnętrznych czy też utonęły.

Rodziny ofiar nie kryją rozgoryczenia, winą za tragedię obarczając urzędników. - To haniebne zaniedbanie, przez tyle czasu nie było zabezpieczeń. Dlaczego tak długo czekano z naprawą?! Gdyby była bariera, to pewnie zostaliby ranni, może nawet ciężko, ale mieliby szanse na przeżycie! - mówią bracia ofiar, Jordan Walkowiak i Adrian Gwoździński.

Jak powiedział nam starosta świebodziński Zbigniew Szumski, po październikowej kolizji wdrożono postępowanie, którego celem było uzupełnienie brakującego odcinka barier i było ono już na ukończeniu. - Tymczasowo postawiono znaki i zapory ostrzegawcze, ale przede wszystkim jest w tym miejscu ograniczenie prędkości do 60 km/h - tłumaczył.

Postępowanie mające wyjaśnić przyczyny dramatu prowadzi teraz świebodzińska prokuratura.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki