Pierwszego ojca znałam tylko z fotografii

2009-10-26 6:00

Któż nie zna przebojów Haliny Kunickiej? "To były piękne dni", "Orkiestry dęte", "Noce i dnie", "Lato czeka". Właśnie ukazała się płyta "40 piosenek - świat nie jest taki zły". Przypomnienie największych osiągnięć artystki. Niby nic, ale jak właściwie to się zaczęło?

Urodziłam się we Lwowie, mieście niezwykłym, które niestety znam tylko z opowieści. Bo zdążyłam się tam urodzić, ale kiedy wybuchła wojna, z mamą uciekłyśmy do Warszawy. Tata był zawodowym oficerem. Zginął. I nigdy już nie było go z nami. Jedyny ślad to tablica na murze kościoła św. Boromeusza na Powązkach, wśród tablic poświęconych zaginionym na Wschodzie.

W gruncie rzeczy całe moje życie to Warszawa. Przyjechałyśmy tu z mamą w 1943 roku i zamieszkałyśmy w domu mojej cioci, która miała willę na Służewcu. Teraz jest tam osiedle Dolinka Służewiecka, a wtedy stała ona w szczerym polu. Jedna willa, a wokół cudowne łany zbóż. Byłam małą dziewczynką i niewiele z tamtego okresu pamiętam. Lecące samoloty, łuny nad miastem, gdy wybuchło powstanie.

Byłyśmy z mamą we dwie, po wojnie mama powtórnie wyszła za mąż. Miałam cudownych rodziców. Ojciec, który mnie wychowywał, bo to był mój prawdziwy ojciec, stworzył nam cudowną atmosferę. I właściwe wszystko, do czego doszłam, zawdzięczam jemu, mamie, domowi.

Kiedy poszłam do szkoły, od razu zapisano mnie do 3 klasy, bo umiałam czytać, rachować. Byłam dzieckiem grzecznym, ułożonym. Nie chodziłam po drzewach, nie sprawiałam problemów, ot, taka panienka z dobrego domu.

Maturę zdałam, mając 16 lat i wtedy ojciec, który był adwokatem, powiedział, że dobrze by było, by jego córeczka kontynuowała działalność prawniczą. Zaproponował, bym poszła na prawo. I ja, jako ta 16-letnia panienka, nie bardzo wiedząc, co chcę w życiu robić, przystałam na to. Poszłam na wydział prawa i powiem, że było to nudziarstwo stężone. Bardzo nie kochałam tego, ale wydaje mi się, że były i pozytywne strony studiowania prawa. Dało mi ono ogólne wykształcenie humanistyczne, co przydaje mi się często.

Kiedy byłam na trzecim roku prawa, moja mama usłyszała w radiu, że organizowany jest konkurs dla piosenkarzy amatorów. Był u nas w domu fortepian, zawsze się dużo śpiewało i mama nie tylko stwierdziła, że powinnam się zgłosić, ale przypilnowała, bym się na ten konkurs zapisała! Konkurs odbył się w gmachu radia przy Myśliwieckiej. Wiele znanych później osób wzięło w nim udział: Sława Przybylska (77 l.), Ludmiła Jakubczak (22 l.), Hania Rek (72 l.).

A potem dla laureatów radio zorganizowało studio piosenkarskie. Uczyliśmy się dykcji, solfeżu, nawet historii piosenki. I tam znaleźli mnie ludzie z kabaretu architektów Pineska, którzy potrzebowali do swojego programu młodej, w miarę ładnej śpiewającej dziewczyny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki