W szpitalu ci nie pomogą

2008-11-03 3:00

Skandal! W nocy nie ma żadnej pomocy okulistycznej.

Jacek Kozłowski (50 l.), wojewoda mazowiecki, obiecał warszawiakom, że człowiek z urazem oka będzie przyjęty do każdego szpitala, który ma usługi okulistyczne lub szpitalny oddział ratunkowy. Reporterka "Super Expressu" sprawdziła na własnej skórze, że to nieprawda. Została odesłana z kwitkiem z pięciu warszawskich szpitali!

Godzina 21.00, nasza reporterka z opatrunkiem na bolącym oku jeździ od jednego do drugiego szpitala. Najpierw Szpital Kliniczny Dzieciątka Jezus przy Lindleya. Ale już w recepcji słyszy: - My nie przyjmujemy wypadków okulistycznych. Mimo to dziennikarka przebija się do izby przyjęć, ale tam dyżurna pielęgniarka mówi jej, że dzisiaj dyżur pełni inny szpital.

Dokładnie taka sama sytuacja spotyka ją w Szpitalu Czerniakowskim przy Stępińskiej, Szpitalu Klinicznym im prof. Witolda Orłowskiego przy Czerniakowskiej, w Szpitalu Bródnowskim i w Szpitalu Praskim. Nikt nie pyta jej, co się stało z jej okiem, czy może potrzebuje natychmiastowej pomocy. Nikt nie chce udzielić jej podstawowej pomocy - jest tylko odsyłana dalej.

Wojewoda mazowiecki ma obowiązek wyznaczyć na każdy dzień ostry dyżur okulistyczny. Taki grafik powstał na październik i powstaje na listopad. - Ale oprócz tego każdy szpital, który ma oddział okulistyczny lub szpitalny oddział ratunkowy, nie może odmówić przyjęcia pacjentów w potrzebie - zapewnia wojewoda Jacek Kozłowski. Oznacza to, że jeżeli masz uraz oka, nie musisz udawać się od razu do szpitala dyżurnego. Możesz iść do dowolnego szpitala, gdzie jest oddział okulistyczny albo SOR. Niestety, jest to tylko teoria. Bo, jak doświadczyła tego nasza dziennikarka, szpitale mają w nosie chorych. Tłumaczą się... brakiem lekarzy!

- Nie jesteśmy w stanie realizować wymagań NFZ-u i przyjmować każdego pacjenta, który się do nas zgłosi z urazem oka. Mamy po prostu za mało okulistów, nie ma kto siedzieć na ostrym dyżurze - mówi Beata Mastelarz, rzeczniczka Szpitala Czerniakowskiego.

- I tak bierzemy najwięcej ostrych dyżurów koordynowanych - tłumaczy z kolei Jan Czeczot, dyrektor naczelny Szpitala im. prof. Orłowskiego. - Na codzienne dyżurowanie nie mamy pieniędzy - dodaje.

Wychodzi na to, że NFZ nie może porozumieć się ze szpitalami, a cierpi na tym zwykły człowiek.

On za to odpowiada

Jacek Kozłowski (50 l.), wojewoda mazowiecki.

Jeśli informuje chorych, że mogą korzystać ze wszystkich szpitali posiadających oddział okulistyczny, powinien dopilnować, by byli tam przyjmowani

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki