Ta polska narciarka jest lepsza od Kowalczyk! [ZDJĘCIA]

2016-12-16 3:00

Tej zimy to ona jest jedyną polską narciarką na podium Pucharu Świata. Co nie udało się do tej pory Justynie Kowalczyk, udało się Karolinie Riemen-Żerebeckiej (28 l.). Zajęła drugie miejsce w pucharowych zawodach PŚ w skicrossie w Arosie w Szwajcarii.

Skicross (narciarski wyścig terenowy z przeszkodami ze startu wspólnego) to konkurencja mało znana polskim kibicom sportu. Nie ma nawet trasy w Polsce, by ją uprawiać. Ale narciarka z Czerwiennego nie ma wątpliwości, że dobrze wybrała.

- Dla mnie to specjalność numer jeden w narciarstwie - mówi z przekonaniem. - Jest w niej mnóstwo adrenaliny, przeszkody na trasie, wiele skoków. Bardzo widowiskowa i przejrzysta, bo widać, kto prowadzi. Uprawiałam wcześniej narciarstwo alpejskie, ale mnie znudziło. Jednakże trening alpejski to wciąż podstawa moich przygotowań, bo w Europie jest bodaj pięć tras dostępnych do treningu skicrossu.

Miejsce na pucharowym podium wywalczyła po raz drugi w karierze (poprzednio była trzecia w 2013 r.). - W tej bardzo loteryjnej konkurencji trzeba mieć dużo szczęścia. To jej wada i zaleta - uważa. - Złapałam w minionych latach kilka kontuzji. Może nie byłam też dostatecznie przygotowana. Wciąż pracuję nad wyjściem ze startu, który jest moją słabą stroną. Mam za to sporo doświadczenia. I uważam, że mój wiek jest dobry do osiągania sukcesów. Tym bardziej że czuję się młodsza (śmiech).

Karolina trenuje pod kierunkiem Przemysława Buczyńskiego, którego asystentem oraz serwismenem jej jej mąż, Tomasz Żerebecki. Przygotowania i starty finansuje PZN. Stypendium ma tylko od klubu AZS AWF Katowice. Nagroda 5 tys. franków za drugie miejsce w Arosie to rekord w jej wynagrodzeniach.

- Mój cel od lat to walka o najwyższe miejsca w mistrzostwach świata i igrzyskach. Szkoda, że nie wyszło mi w Soczi (15. lokata - red.), ale zostawiłam to dawno za sobą. Staram się cieszyć każdym startem i tym, co mam - mówi z pokorą.

Gdy kończyła gimnazjum, miała do wyboru liceum sportowe lub plastyczne. Była laureatką konkursów rysunku, malarstwa, rzeźby. Wybrała sport.

- Bo dla mnie musi się stale "coś dziać" - nie kryje Karolina. - Dlatego oprócz nart uprawiam też wspinaczkę na skałkach i w górach. Zaliczyłam wierzchołek Gerlachu. Prac plastycznych nie kontynuuję. Ale może jeszcze kiedyś... Pamiątką po nich jest obrazek, który wisi w domu babci. Przedstawia góralski dom.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki