Super Historia: Starcie podniebnych gigantów

2014-11-24 16:31

Prawie pięć tysiący samolotów Luftwaffe i Royal Air Force (RAF) stanęło do powietrznej walki o Wielką Brytanię, która miała poprzedzić inwazję lądową niemieckiej armii.

Hitler, podbijając Francję w kilka tygodni, dał rządowi w Londynie ultimatum: wycofajcie się z wojny i nie mieszajcie się do naszych działań w Europie. Premier Winston Churchill ani myślał stchórzyć przed Führerem i stanął do walki. Tak rozpoczęła się bitwa, która miała być wstępem do operacji "Morski Lew", a była pierwszą militarną porażką Niemców w czasie II wojny światowej.

Historycy wyróżniają cztery fazy bitwy o Anglię. Przed nimi wydzielona jest tzw. faza wstępna, kiedy Luftwaffe skupiło się na atakowaniu brytyjskiego lotnictwa i jego zaplecza. W tym czasie niemieckie lotnictwo starało się angażować do walki nieduże oddziały RAF-u, żeby osłabić brytyjski potencjał przed właściwym uderzeniem z powietrza, który nastąpiło 10 lipca 1940 roku.

Błędy Göringa

Do walki Niemcy rzucili ponad 2 tys. bombowców i myśliwców. Rząd w Londynie wycofał z kanału La Manche marynarkę wojenną i wciągnął wroga w walkę na swoim terytorium. 1 sierpnia Hermann Göring - dowódca niemieckiego lotnictwa wojskowego Luftwaffe - ogłosił operację "Adlertag" (Dzień Orła), która miała w ciągu czterech tygodni zapewnić III Rzeszy pokonanie RAF-u.

Choć Luftwaffe przeważało w powietrzu, to nie potrafiło przełamać oporu przeciwnika. W drugiej połowie sierpnia Niemcy zaczęli wydawać sprzeczne rozkazy, które sprawiły, że straty hitlerowców wzrosły dramatycznie. Dodatkowo Göring ogłosił, że niemieccy piloci nie będą już bombardowali stacji radarowych, uznając, że dotychczasowe ataki nie przyniosły żadnych rezultatów. To okazało się poważnym błędem, bo dzięki radarom brytyjskie lotnictwo zawczasu dostawało sygnał o nadciągających samolotach wroga.

Londyn w ogniu

W trzeciej fazie walk (24 sierpnia - 6 września) Niemcy zmienili taktykę. Zamiast atakować lotniska i fabryki, skupili się na bombardowaniu Londynu. - Jeżeli oni atakują nasze miasta, to my wymażemy ich miasta z powierzchni ziemi - tak przywódca III Rzeszy 4 września zapowiadał zmasowany atak powietrzny na Wielką Brytanię. Ta decyzja odwróciła losy bitwy o Anglię. Była to odpowiedź na bombardowanie Berlina przez Brytyjczyków. Trzy dni później rozpoczęła się czwarta i kluczowa faza bitwy. 15 września Göring wysłał nad stolicę Wielkiej Brytanii tysiąc maszyn. Zmasowany nalot na stolicę miał pogrążyć Brytyjczyków, a okazał się miażdżącym zwycięstwem RAF-u.

Nabór do RAF-u

Brytyjskie lotnictwo złapało drugi oddech, ponieważ Niemcy skoncentrowali się na atakowaniu cywilnych obiektów. Przemysł błyskawicznie uzupełniał ubytki w uzbrojeniu, a w miejsce zniszczonych maszyn pojawiały się nowe. Bardziej dotkliwe okazały się straty w ludziach. Znalezienie nowych pilotów i ich wyszkolenie trwało znacznie dłużej niż produkcja samolotu. Kluczowy w tej sytuacji był udział obcokrajowców walczących z ramienia RAF-u. Przykładowo tylko 15 września przy sporym udziale polskich dywizjonów 301 i 303 zestrzelono 61 samolotów wroga, tracąc zaledwie 16 pilotów i 26 maszyn. Ten dzień uznaje się za przełomowy w całej bitwie.

Luftwaffe przegrało bitwę 31 października, ale jeszcze do 1944 roku sporadycznie zapuszczało się nad brytyjskie miasta oraz bombardowało je z własnego terytorium.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki