Szanujmy wspomnienia

2013-11-04 3:00

Maria Szabłowska jest ikoną polskiego radia i telewizji. Dziennikarka na muzyce zna się, jak mało kto i kocha o niej opowiadać.

Najbardziej jest znana z programu "Wideoteka Dorosłego Człowieka", który od lat prowadzi wraz z Krzysztofem Szewczykiem. Niedawno para prezenterów wydała książkę "Ludzkie gadanie. Życie, rock and roll i inne nałogi", w której wspomina minione czasy. - Do tych wspomnień to właściwie zostaliśmy z Krzysztofem namówieni. Przyznam, że od razu sprawiło nam to wielką przyjemność. Bo wspominając, odgrzebywaliśmy z pamięci rzeczy, zdarzenia, które nas kiedyś pasjonowały i rozczulały. Świetnie się przy tym bawiliśmy - mówi pani Maria.

Dziennikarka przyznaje też, że wspomnienia trzeba pielęgnować. - Każdego dnia powinniśmy powtarzać sobie za Skaldami: "Szanujmy wspomnienia, smakujmy ich treść, nauczmy się je cenić". I tymi słowami kończymy naszą książkę - podkreśla. Naszym Czytelnikom dziennikarka zdradza również, jak poznała swojego męża i dlaczego, kochając muzykę, nigdy nie zaczęła śpiewać, ani grać na jakimś instrumencie.

- Nowa książka pani i Krzysztofa Szewczyka "Ludzkie gadanie. Życie, rock and roll i inne nałogi" to nostalgiczna opowieść o czasach minionych. Ludzie wracają do wspomnień na ogół w momencie, gdy coś w ich życiu się kończy. Ale pani wciąż jest aktywna, i zawodowo, i prywatnie...

- Do tych wspomnień to właściwie zostaliśmy z Krzysztofem namówieni. Przyznam, że od razu sprawiło nam to wielką przyjemność. Bo, wspominając, odgrzebywaliśmy z pamięci rzeczy, zdarzenia, które nas kiedyś pasjonowały i rozczulały. Świetnie się przy tym bawiliśmy.

- W dalszym ciągu jesteście państwo brani za parę małżeńską?

- Jak najbardziej. Tak było, jest i chyba będzie. Pamiętam, jak kiedyś leżałam z grypą, miałam ponad 40 stopni gorączki, mój mąż wezwał lekarza do domu. Ten przyszedł, obejrzał, zaordynował, co trzeba, ale z wyrzutem spojrzał na tego, jak pewnie mu się wydawało, obcego pana i spytał: "A gdzie mąż?". Z kolei niedawno, jak byliśmy w Katowicach, z okazji promocji naszej książki, pewien mężczyzna spytał, jaką mamy receptę na tak udane małżeństwo, skoro jesteśmy ze sobą od tylu lat... I chyba się obraził, jak usiłowałam wytłumaczyć, że nie jesteśmy ani małżeństwem, ani parą w życiu prywatnym.

- A co na to pani osobisty, jak najbardziej prywatny mąż?

- Cóż, przyzwyczaił się. Na szczęście jest w ogóle bardzo wyrozumiały. Jak pisaliśmy tę książkę i spotykaliśmy się u mnie, to gotował nam obiady. I to jakie! Mój Marek to wspaniały człowiek.

- Podobno nie od razu między wami zaiskrzyło...

- To prawda, ale jak już zaczęło iskrzyć, to iskrzy do dziś. My nawet prawie w ogóle się nie kłócimy. Także jak wybieramy się w jakąś dalszą podróż i mąż jest kierowcą, a ja pilotem. A to, jak wiadomo, może stwarzać dość stresujące sytuacje. Natomiast kłóciliśmy się, jak razem zaczynaliśmy pracować w radiu. Głównie o treść moich felietonów, Marek był wtedy kierownikiem produkcji.

- Podobno nie jest dobrze, kiedy oboje małżonkowie wykonują ten sam lub podobny zawód. Nie za dużo tego radia u państwa w domu?

- Nie odczuwam tego. Ale za to dużo jest u nas muzyki. Nawet córce Małgorzacie, absolwentce wzornictwa na ASP, wszczepiliśmy do niej miłość. A jej córeczka, czyli moja wnuczka Franciszka, chociaż jeszcze maleńka, już wykazuje zainteresowanie muzyką.

- Czy to nie dziwne, że obcując na co dzień z muzyką, kochając ją, nie śpiewa pani i nie gra na żadnym instrumencie?

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale przyznam, że nie widzę w tym niczego dziwnego. Można przecież pasjonować się piosenką, nie śpiewając, czy uwielbiać taniec, nie tańcząc.

- Wróćmy jeszcze do wspomnień. Żyjemy teraz tak intensywnie, że czasu brakuje nawet na wspomnienia. To chyba niedobrze?

- Źle bardzo. Dlatego każdego dnia powinniśmy powtarzać sobie za Skaldami: "Szanujmy wspomnienia, smakujmy ich treść, nauczmy się je cenić". I tymi słowami kończymy naszą książkę.

- Dziękuję za rozmowę. Maria Szabłowska

Dziennikarka muzyczna, filolog orientalny i arabistka. Przyszła na świat w 1946 roku w Warszawie. Pracę w Polskim Radiu rozpoczęła w latach 60. Najpierw tłumaczyła teksty piosenek, później prowadziła audycję "Dziewczyny Bitlesów". Obecnie prowadzi "Muzyczną Jedynkę". Największą popularność przyniósł jej program "Dozwolone od lat czterdziestu", który później był emitowany pod tytułem "Wideoteka Dorosłego Człowieka".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki