Oznacza to, że jeśli Trybunał wytoczy sprawę dyscyplinarną zaprzysiężonym wbrew konstytucji pięciu wybranym przez Prawo i Sprawiedliwość sędziom o to, że przyjęli nominację, co uwłacza godności sędziowskiej, to taką decyzję będzie musiał zatwierdzić Sejm. I oczywiście, biorąc pod uwagę skład obecnego parlamentu, na pewno decyzji takiej nie zatwierdzi. Do tej pory sąd był niezawisły. Na tym to powinno polegać. W Stanach Zjednoczonych prezydent mianuje sędziego. Czasem jest republikaninem, czasem demokratą. Jednak po mianowaniu nie ma żadnego wpływu na sędziego. Oczywiście zawsze jest jakieś ryzyko, że sędzia zwariuje albo będzie nim ktoś niegodny zaufania. Właśnie dlatego obowiązywała zasada, że kandydatury do TK zgłaszało się na kilka tygodni przed wyborem po to, żeby wcześniej można było podać wszelkie wątpliwości. PiS tę zasadę już kilka razy złamał.
Zobacz: Andrzej Halici komentuje: To nie dobra zmiana, ale łamanie zasad