Łukasz Warzecha

i

Autor: East News

Łukasz Warzecha: Nie wystarczy mieć rację

2017-08-17 20:53

Rzeczywistość międzynarodowa jest brutalna i brutalna jest gra między państwami. Przypomina to trochę relacje pomiędzy psami. Pies, który czuje się pewny siebie, jest duży, silny i ma mocne szczęki, zaczyna szczekać dopiero wtedy, gdy ma naprawdę zaatakować innego psa. Pies mały, niepewny siebie, słaby, nadrabia szczekaniem. Ujada dużo i często, a w razie konfrontacji - zbiera ogon pod siebie i zmyka.

Polska, gdy idzie o rozgrzewający od paru tygodni polityków temat reparacji wojennych od Niemiec, zdecydowanie przypomina małego psa. Gdyby ktokolwiek w obozie władzy traktował kwestie reparacji poważnie, najpierw po cichu zostałyby przygotowane prawne analizy możliwości ich uzyskania oraz szacunki, o jakich pieniądzach mówimy, a dopiero potem sprawa zostałaby odpalona. I to tylko po bardzo dokładnym przerachowaniu, czy w kontekście całości stosunków polsko-niemieckich nam się to opłaca. Dobre i mocne argumenty w sprawie reparacji mogłyby przecież być ważną kartą przetargową w innych kwestiach.

Stało się zupełnie inaczej: kwestia reparacji została uruchomiona jako pozbawione treści hasło polityczne, bardzo użyteczne do rozgrzewania elektoratu w kraju, ale kompletnie bezużyteczne, gdybyśmy chcieli faktycznie coś od Niemców uzyskać. Nikt też nie wyjaśnił, jakie znaczenie będzie miało zajmowanie się tą sprawą dla ogółu relacji z Berlinem.

A mamy z Niemcami wiele sprzecznych interesów. Te najpilniejsze dotyczą energetyki w różnych wymiarach (Nord Stream II i Opal; polityka klimatyczna UE). Dorzucanie do tego pakietu nieprzemyślanej, niepopartej twardymi argumentami sprawy reparacji to nie polityka zagraniczna, ale przedszkolny teatrzyk.

Ci, którzy pokrzykują dziś z zapałem - mając zresztą słuszność - o strasznych krzywdach, jakie wyrządzili nam Niemcy w czasie II wojny światowej, powinni pamiętać, że politykę dyktują silniejsi. Nikt nie zapłaci nam ani grosza tylko dlatego, że mamy moralną rację, a część polskich polityków i publicystów wygłasza bardzo płomienne deklaracje. Jeżeli zaś polityka zagraniczna staje się zakładnikiem polityki krajowej, to gwarantuje to jej całkowitą porażkę.

Zobacz: Joanna Lichocka: Premier Szydło nie rzuca się po fotki z tragedii jak Tusk

Przeczytaj też: Mirosław Skowron: Politycy w walce z huraganem

Polecamy: Mirosław Przewoźnik: Prace trwają, efekty już niedługo