Jarosław Kaczyński: Musimy rozumieć jedność Polaków jak Piłsudski i Dmowski - WYWIAD

2010-11-11 7:00

W rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości specjalnie dla "Super Expressu" prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński: Tu potrzebna jest wierność i jedność wokół tej idei, która nie różni Piłsudskiego i Dmowskiego - bo obaj chcieli Polski suwerennej i podmiotowej. W skrócie: takiej, która by się liczyła w Europie.

"Super Express": - Powstanie wolnej Polski po 123 latach zaborów okupione było olbrzymim wysiłkiem: intelektualnym, zbrojnym, materialnym. Tak długie trwanie polskiej tkanki w niesprzyjających jej warunkach i taka jej mobilizacja w wysiłku możliwe były dzięki dwóm czynnikom: wierności i jedności. Czy dziś - gdy Polska jest wolna - pan prezes dostrzega jeszcze potrzebę zachowania wierności i jedności do tego, aby nasz kraj rósł w siłę?

Jarosław Kaczyński: - Z całą pewnością taka potrzeba istnieje! Odnosi się ona do dwóch dziedzin: polityki zagranicznej - zwłaszcza w aspekcie polityki bezpieczeństwa - oraz wysiłków wewnątrz kraju mających na celu zapewnienie mu szybkiego rozwoju.

- Skupmy się najpierw na pierwszej dziedzinie...

- Dobrze, zatem polityka zagraniczna. Tu potrzebna jest wierność i jedność wokół tej idei, która nie różni Piłsudskiego i Dmowskiego - bo obaj chcieli Polski suwerennej i podmiotowej. W skrócie: takiej, która by się liczyła w Europie. Miało się to przejawiać w utrzymywaniu nienaruszonej pozycji silnego państwa w skrajnie trudnym położeniu między dwoma mocarstwami.

Patrz też: Jarosław Kaczyński w portalu SE.pl

Obaj do tego dążyli, choć mieli różne pomysły, jak osiągnąć wspólny cel wyrażony w jednoczącej ich idei. I ja tak samo tę jedność rozumiem. Jeżeli jednak ktoś kwestionuje samą ideę, to nie ma rady. W takim wypadku jedność jest niemożliwa.

- Na osiągnięcie szybkiego rozwoju kraju też istnieje wiele koncepcji. W takim przypadku wobec czego być wiernym i gdzie szukać jedności, aby je zespolić w siłę napędową rozwoju?

- Merytoryczne spory są nieuniknione. Bo różni ekonomiści i różni znawcy spraw społecznych inaczej odpowiadają na pytanie o to, jakie czynniki decydują o szybkim rozwoju. Ale pyta pan: w czym wierność tu i jedność? W tym oto, że wszyscy musimy traktować ten cel jako nadrzędny i w żadnym wypadku nie możemy zadowalać się małymi sukcesami. Na przykład mówieniem: mamy 3,5 proc. rocznie, no to już jest dobrze. Nie, taką postawę trzeba odrzucić! Popatrzmy na Koreę Południową. Kilkadziesiąt lat temu była biedniejsza od ówczesnej Polski. Odrzucając samozadowolenie z małych sukcesów, maksymalizując swoje aspiracje, a więc znajdując w sobie siłę na wierność marzeniu o lepszym życiu i zespalając się w jedności, dziś jest to już kraj, który produkuje reaktory atomowe i supernowoczesne samoloty, który jest matecznikiem o światowym znaczeniu. Tak, ten kraj odniósł sukces. Nam tego zabrakło przez ostatnie 20 lat. Rozwój został powierzony spontanicznym, chaotycznym... i nie zawsze uczciwym działaniom różnych grup i grupek. I polityka była temu podporządkowana. A przecież jedność wokół marzenia o rozwoju musi być planowana, co najpierw musi być przedmiotem dyskusji. Nawet ostrej, jeśli zajdzie taka potrzeba.

- Bo pomysły PiS są najlepsze?

- Nie. W tej kwestii nikt nie ma monopolu na rację. Trzeba ją znaleźć i dojść do zgody. Po to, aby rozwój mógł się dokonać. Polska musi nadrabiać zapóźnienia w Europie, ale proszę też pamiętać, że wiele państw świata idzie mocno do przodu - same Chiny i Indie traktowane łącznie to jest połowa ludzkości. Grozi więc nam, że za jakiś czas nie tylko w skali europejskiej, ale i w światowej będziemy krajem biednym. A do tego kurczy się ludność Polski. To oznaczałoby degradację. Polityka szybkiego rozwoju musi być więc traktowana szerzej. To nie tylko wzrost ekonomiczny - to właśnie też polityka prorodzinna.

Przeczytaj koniecznie: Jarosław Kaczyński odstrzeli Bielana i Kamińskiego? - po publikacji SE prezes się wściekł

Tu możemy naśladować wiele krajów europejskich, które mają prognozy wzrostu ludności. Krótko mówiąc: jest wiele problemów, które trzeba podjąć, ale pamiętając, że ich podjęcie oznacza przeciwstawienie się pewnym potężnym w Polsce lobby. I wewnętrznym, i zewnętrznym. Tu znów trzeba się odwołać do owej jedności, o którą mnie pan zapytał. Warunkiem dla jedności jest suwerenność tych formacji politycznych, które zechcą się na nią zdobyć. Dmowski i Piłsudski byli politykami suwerennymi, suwerenne były ich formacje polityczne. W dzisiejszej Polsce tego, niestety, czasem brak...

- Pilniejsza jest suwerenność wobec grup nacisku zewnętrznych czy wewnętrznych?

- Wewnętrznych. I nie politycznych. Bo mam na uwadze grupy nacisku ekonomicznego. Chcę wyrazić jeszcze jedną refleksję, aby zostać dobrze zrozumianym. Nie jestem człowiekiem, który namawia do niestawiania pytań i który sam pytań nie stawia. Bezkompromisowa jedność musi dotyczyć tylko idei Polski suwerennej. Nad resztą możemy się zastanawiać. Ale istnieje też idea Polski roztapiającej się w Unii Europejskiej. Wobec takiej idei jedności nie będzie. Ludzie prezentujący takie poglądy jak ja takiej idei nie akceptują. Ona jest nie do przyjęcia. W sprawach ekonomicznych się nie upieram - tu trzeba pozwolić ścierać się poglądom ekspertów. Powinna być to dyskusja poważna, a zatem na pewno nie taka, która opiera się na odsądzaniu od czci i wiary albo na nazywaniu ludzi o innych przekonaniach niż np. Leszek Balcerowicz ludźmi bez rozumu. Co się tyczy jego osoby, to cieszę się, że ostatnio wydał książkę na temat rozwoju. Jeszcze jej nie czytałem, ale mam zamiar to uczynić.

- Proszę więc podać warunki konieczne dla tego, aby twórczą wierność i jedność zaczerpniętą od przodków sprzed 92 lat zaszczepić tak samo twórczo w dzisiejszej Polsce?

- Bądźmy zjednoczeni w wierności pryncypiom! A to oznacza rzecz następującą: musimy walczyć o to, aby jako duży europejski kraj rzeczywiście czuć się mieszkańcami dużego europejskiego kraju. Jeżeli chodzi o PKB na mieszkańca, to mamy połowę tego, co mają Niemcy. Ale jeżeli chodzi o naszą zamożność... Tu jest o wiele gorzej. To jest do nadgonienia. I w tym procesie należy wykorzystać to, co wynika z badań przeprowadzonych w Niemczech. To "coś" znajduje się całkiem niedaleko - w polskich głowach.

Otóż niemieccy badacze ustalili, że średni iloraz inteligencji Niemców i Holendrów wynosi 107, Polaków 106. To są trzy najinteligentniejsze narody w Europie. Anglicy mają przeciętnie iloraz 100, a Francuzi 94. Warto o tym pamiętać i leczyć Polaków z kompleksów. Przeciętna inteligencja społeczeństwa to jest potężny czynnik rozwojowy. Tylko trzeba go umieć wykorzystywać. A żeby to stało się możliwe, trzeba przełamać kłody rzucane naszemu krajowi przez różne grupy, partie, a nawet tylko pojedyncze osoby. Tacy ludzie mogą się zdarzyć w każdej partii. Trzeba się wokół tego porozumieć i to przełamać.

Jarosław Kaczyński

Prezes Prawa i Sprawiedliwości