Joanna Senyszyn

i

Autor: Tomasz Radzik

Prof. Joanna Senyszyn: Nikt nie ma prawa decydować za kobietę

2016-04-06 4:00

Traktowanie aborcji jako antykoncepcji jest skandaliczne - uważa Joanna Senyszyn.

"Super Express": - Dlaczego nie wierzy pani w Boga?

Prof. Joanna Senyszyn: - A dlaczego pan wierzy?

- Czuję jego obecność.

- Ja nie czuję. Zresztą nie przyszłoby mi do głowy obciążać jakąś istotę pozaziemską wszystkimi nieszczęściami i całym złem tego świata. Już jako dziecko nie mogłam uwierzyć, że Bóg jest dobry i wszechmocny. Gdyby taki był, to nie pozwoliłby na to wszystko, co dzieje się na świecie.

- Nie nawracam pani, ale łatwiej jest żyć ludziom wierzącym niż ateistom. Po co sobie pani tak życie utrudnia?

- Ja sobie nie utrudniam, po prostu taka jestem, że nie wierzę w Boga. Muszę wziąć całą odpowiedzialność za swoje życie na własne barki. W odróżnieniu od ludzi wierzących nie mogę grzeszyć, potem się wyspowiadać i być z siebie zadowolona. Muszę postępować tak, żebym była zadowolona bez spowiedzi. I być może właśnie z tego wynika mój optymizm - postępuję tak, że nie muszę się spowiadać.

- Ale system wartości pewnie przejęła pani z dekalogu i chrześcijaństwa?

- Ateistyczny system wartości jest bardzo podobny: nie krzywdzić innych.

- Ten system jest gdzieś spisany?

- Nie musi być spisany. To jest etyka, moralność.

- Czymś się różni od etyki chrześcijańskiej?

- Przede wszystkim tym, że ateista musi wiedzieć, że cokolwiek zrobi, musi sam ponieść konsekwencje swoich czynów. Nikt nie zdejmie z niego odpowiedzialności, nie może nabroić i potem się wyspowiadać, rozpoczynając życie czysty jak aniołek. Wszystko, co robimy, obciąża nasze sumienie.

- Ateiści mają sumienie?

- Naturalnie.

- I nie mogą zabijać?

- Oczywiście, nie powinni zabijać. Choć jak wiemy z historii, żołnierze zabijają w obronie swoich krajów.

- Czy można zabijać dzieci?

- Nie można zabijać ani dzieci, ani młodzieży, ani dorosłych.

- A pani jest zwolenniczką aborcji.

- Przede wszystkim jestem zwolenniczką prawa kobiet do aborcji.

- Ale takiego na pstryknięcie: "A teraz zrobię sobie aborcję"?

- Kobiety dokonują aborcji jedynie wtedy, gdy nie mają innego wyjścia. Zdecydowana większość kobiet. Kobiety chcą mieć dzieci, wręcz rozpaczają, gdy nie mogą zajść w ciążę. Natomiast są okoliczności, w których okazuje się, że kobieta z różnych powodów nie może urodzić dziecka. I wtedy sama powinna decydować. Nie ksiądz, nie polityk, nie ustawa, nie sędzia. Ale kobieta.

- Obecnie obowiązująca ustawa pani odpowiada?

- Zliberalizowałabym tę ustawę. Zresztą w 2003 roku podjęłam taką próbę wspólnie z kobiecymi organizacjami pozarządowymi. Chciałam, aby przerywanie ciąży było możliwe do 12. tygodnia. Obecnie obowiązująca ustawa jest bardzo restrykcyjna i w gruncie rzeczy sprzeczna z naszą konstytucją. Dyskryminuje kobiety ze względu na poziom zamożności. Te, które mają pieniądze, mogą dokonać aborcji zarówno w kraju (podziemie aborcyjne), jak i za granicą. Natomiast te, które nie mają pieniędzy, są często zmuszane do dokonywania aborcji w warunkach zagrażających ich zdrowiu i życiu.

- Co z drugą stroną? Problem aborcji jest bardzo skomplikowany, prawie nie do rozstrzygnięcia. Jedno podejście: traktujemy ją jako swego rodzaju środek antykoncepcyjny. Drugie jest takie, że dziecko jest człowiekiem od chwili zajścia w ciążę, od pierwszej godziny, a więc aborcja to morderstwo.

- Traktowanie aborcji jako antykoncepcji jest absolutnie skandaliczne i nie powinno mieć miejsca.

- Tak było w Polsce w latach 70. i 80., o czym mówią ginekolodzy.

- Bez przesady, jakaś antykoncepcja wówczas była. Oczywiście podejście do aborcji było wówczas dosyć lekkie. Uważam, że jeżeli naprawdę chcemy ograniczyć liczbę aborcji - a bardzo bym tego chciała - to trzeba zwiększyć dostępność środków antykoncepcyjnych. One muszą być zdecydowanie tańsze. Trzeba też lepiej edukować społeczeństwo, w szkole musi być edukacja seksualna. Wówczas będzie mniej niechcianych ciąż, a pamiętajmy, że usuwa się przede wszystkim ciąże niechciane. Ja wcale nie jestem zwolenniczką przeprowadzania aborcji. Lepiej unikać niechcianych ciąż, lepiej stosować tabletkę "dzień po", ponieważ to nie jest aborcja, to nie jest środek wczesnoporonny.

- Stanowisko Kościoła jest inne.

- Akurat biskupi nie są specjalistami w dziedzinie ginekologii, a przynajmniej nie powinni nimi być.

- Od kiedy jest życie?

- Na takie pytanie nie ma odpowiedzi. Życie ma trzy aspekty: fizyczny, psychiczny i społecznościowy. Oczywiście w sensie biologicznym żyją plemniki i komórki jajowe - nawet niepołączone. Kiedy się połączą, zaczyna się nowy proces.

- Człowiek?

- Tworzy się zapłodniona komórka jajowa i od tego zaczyna się życie człowieka.

- Czyli od zapłodnienia zaczyna się człowiek. Złapałem panią.

- Nie. Jeżeli chodzi o kwestie psychiczne, to tych procesów jeszcze długo nie ma. Do trzeciego miesiąca ciąży płód nie ma mózgu. W związku z tym nie można mówić o zabijaniu, ponieważ obowiązująca światowa definicja śmierci dotyczy śmierci pnia mózgu. Dlatego trudno mówić o śmierci pnia mózgu, jeżeli w ogóle jeszcze go nie ma. Prawa człowieka mają charakter przyrodzony, co oznacza, że dotyczą człowieka od momentu urodzenia. W związku z tym nie możemy przedkładać praw zapłodnionej komórki jajowej, zygoty, embrionu czy nawet płodu ponad prawa kobiet.

- Mam pewien problem z tym podejściem. Wynika on z czasowego potraktowania procesu. Możemy mówić, że dziecko dopiero od 3. miesiąca ciąży ma mózg czy układ nerwowy. Skąd wiadomo, że akurat w tym momencie? Równo 3 miesiące, minuta do minuty?

- Nigdy tak nie jest.

- No właśnie!

- Również z przeszczepami jest poważny problem z pobieraniem narządów, kiedy już człowiek nie żyje. Medycyna stara się ten moment określić. Trzeba zastanowić się na własnym przykładzie. Pan ratowałby życie swojej żony czy swoich plemników?

- To bardzo trudna decyzja. I nie chciałbym jej sam podejmować. Są kobiety, które poświęcają swoje życie. Mówią np.: "nie będę leczyła raka, chcę urodzić dziecko". I wówczas kobieta umiera, a rodzi się zdrowe dziecko.

- Jeżeli kobieta sama chce podjąć taką decyzję, to jest to jej wybór. Uważam, że kobieta musi mieć wybór. Nikt nie ma prawa za nią decydować.

- Może jako społeczeństwo powinniśmy stworzyć kobietom takie warunki, żeby były otoczone daleko idącą opieką, tak by kobieta mogła urodzić dziecko i żeby potem mogło ono zostać adoptowane.

- Państwo nie chce otaczać kobiet opieką.

- Całkiem niedawno to pani reprezentowała władze państwowe.

- W nowym projekcie ustawy, całkowicie zakazującym aborcji, jest stwierdzenie, że nie pociąga ona za sobą skutków finansowych. A to oznacza, że nawet gdy kobiety będą rodziły dzieci ciężko chore, to nie dostaną na to pieniędzy. Projekt ustawy jest skandaliczny. Ci, którzy chcą chronić życie, powinni zadbać o to życie, które już jest. Tworzyć żłobki, przedszkola, nowe miejsca pracy.

- Jaka ustawa byłaby możliwa do przyjęcia przez wszystkie radykalne strony?

- Z dyskusji, która się wyłania, wynika, że nie ma takiej ustawy.

Zobacz: Sławomir Jastrzębowski komentuje: A do meczetu też by pani weszła?