Prof. Maciej Mrozowski

i

Autor: materiały promocyjne

Prof. Maciej Mrozowski: Wśród dziennikarzy zawsze byli aktywiści

2015-12-21 3:00

Profesor Maciej Mrozowski w rozmowie z Tomaszem Walczakiem komentuje zaangażowanie się dziennikarzy w demonstracjach Komitetu Obrony Demokracji.

"Super Express": - Słuchając płomiennego przemówienia Tomasza Lisa na sobotniej manifestacji KOD, zastanawiałem się, czy oto nie rodzi nam się nowy rodzaj dziennikarstwa - dziennikarstwa wiecowego. Idzie nowe?

Prof. Maciej Mrozowski: - Są różni dziennikarze. Jedni są dziennikarzami typowo redakcyjnymi, są reporterzy biegający po mieście. Są wreszcie dziennikarze zaangażowani politycznie - wręcz aktywiści polityczni, dla których dziennikarstwo i trybuna, z której rzucają płomienne przemówienia, to równoprawne kanały głoszenia swoich prawd. Tacy dziennikarze byli, są i będą.

Zobacz: Prof. Kazimierz Kik: Jarosław Kaczyński żyje w swoim świecie

- Czyli nie jest to specyfika PiS-owskiej Polski?

- Oczywiście, że nie. Mamy z czymś takim do czynienia od czasów rewolucji francuskiej, kiedy to ówcześni dziennikarze angażowali się, agitując i mobilizując na wiecach. Wynikało to głównie z tego, że media nie były tak masowe jak dzisiaj. Wyrastający z tego ducha dziennikarze nigdy nie byli obiektywni. Zawsze byli stronniczy. Ciekawe zresztą jest to, że po latach obserwujemy odrodzenie kultury wiecowej w Polsce. A wraz z nią rzeczników lepszej sprawy ze świata mediów.

- Czy mimo wszystko wypada, nawet zaangażowanemu politycznie dziennikarzowi, wcielać się w rolę trybuna ludowego?

- Cóż, świat się rozchwiał i nie jest już jasne, co komu wypada. Nie ma jasnych reguł zachowań. Te dawne - komunistyczne - upadły, a nowe - demokratyczne - jeszcze się nie wyłoniły.

- W sobotę manifestowano w obronie demokracji, ale czy agitujący na niej dziennikarz nie podważa fundamentu demokracji - niezależnych mediów rzetelnie informujących o rzeczywistości?

- Tacy dziennikarze informują swoich o tym, co uważają za ważne. Zresztą nawet nie chodzi tu o informacje - te dość łatwo można zdobyć, sięgając po różne media. Tu chodzi przede wszystkim o interpretację tego, co się dzieje, i pewną wizję przyszłości. To wykracza poza czystą informację. Zresztą opinia publiczna nigdy nie rodziła się w redakcjach gazet. Ona rodziła się w kawiarniach, wśród ludzi.