Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Z chrześcijaństwem to nie ma nic wspólnego

2017-06-20 4:00

Zdaniem redaktora. Przemysław Harczuk dla "Super Expressu".

Znów doszło do tragicznego zamachu, znów w Wielkiej Brytanii. Tym razem jednak ofiarą agresji padli wychodzący z meczetu muzułmanie. Ślepy atak, najpewniej szaleńca, już niektórzy wykorzystują do zrzucania odpowiedzialności na środowiska chrześcijańskie. Pomijając jednak motywacje sprawcy, chrześcijanin z jakiegokolwiek liczącego się wyznania po prostu nie mógłby dokonać takiego ataku, a jeśli go dokonał, jest w stanie grzechu ciężkiego. Krwawy odwet na ludziach niewinnych - bo przecież człowiek ten nie wjechał w biorących udział w ćwiczeniach terrorystów z ISIS - nie ma żadnego usprawiedliwienia. Jest też całkowicie sprzeczny z zasadami ewangelii. Stąd mocno dziwią głosy tych środowisk, które teraz mówią o tym, że to religia sama z siebie i jako taka jest winna agresji i terroryzmowi. Mieliśmy już w Europie próby zakazania noszenia burek przez muzułmanki czy zdejmowania krzyży w szkołach i urzędach użyteczności publicznej. To jednak droga donikąd. W tragicznym wieku XX najbardziej zbrodnicze systemy tworzyły swoje parareligie właśnie w opozycji do chrześcijaństwa. Bolszewizm, wiadomo - był ateistyczny z natury, walkę z religię miał wypisaną na sztandarach. Narodowy socjalizm w Niemczech instrumentalnie traktował religię (pewne świąteczne rytuały, krzyżackie krzyże, "Gott mit uns" na wojskowych pasach) to była jedynie otoczka, w rzeczywistości sam Hitler uważał chrześcijaństwo za religię słabą i wymyśloną przez Żydów. Z kolei to tradycyjne wartości dały fundament pod powstanie Wspólnoty Europejskiej. Mało kto z obecnych liberalnych eurokratów ma świadomość faktu, że Robert Schuman, jeden z głównych ojców założycieli zjednoczonej Europy, był nie tylko osobą głęboko wierzącą, ale jest dziś kandydatem na ołtarze Kościoła katolickiego. Mocne przywiązanie do wartości chrześcijańskich deklarowali też tak wybitni europejscy politycy, jak zmarły kilka dni temu niemiecki kanclerz Helmut Kohl. Dziś mamy z jednej strony lewicę, liberałów i środowiska jawnie antyklerykalne, z drugiej - prawicę traktującą wartości chrześcijańskie jedynie wybiórczo, sprowadzającą je jedynie do kwestii symboli. W tej sytuacji nie dziwi, że jakiś szaleniec może uznać, że w "imię religii" można zabijać niewinnych. Z chrześcijaństwem to nie ma nic wspólnego.

ZOBACZ: Zamach pod meczetem w Londynie