Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak Tadeusz Płużański

Tadeusz Płużański: Powstanie Warszawskie - kto jest winny?

2015-08-04 4:00

Powstanie Warszawskie - jedno z najważniejszych, najbardziej bohaterskich, a zarazem najtragiczniejszych wydarzeń w najnowszej historii nie tylko Warszawy, ale całej Polski. 1 sierpnia, jak co roku, zebraliśmy się w różnych rejonach Warszawy, największe tłumy tradycyjnie przybyły na stołeczne Powązki Wojskowe.

Aby przy powstańczych mogiłach i pomniku Gloria victis (chwała zwyciężonym) oddać hołd najdzielniejszym z dzielnych: żołnierzom Armii Krajowej, często bardzo młodym chłopakom i dziewczynom, którzy choć polegli, nie zostali pokonani. Aby pochylić się nad losem wymordowanej przez niemieckich przestępców ludności cywilnej i wspomnieć zniszczoną zabytkową zabudowę miasta. Przede wszystkim, aby pokazać, że pamiętamy. Że ta tradycja walk Polaków o niepodległość - tak jak ma tysiącletnią tradycję, tak trwać będzie dalej. Tak jak ogień płonący przez 63 dni na Kopcu Powstania Warszawskiego.

Ale są też tacy, którzy nie potrafią uszanować powstańczej tradycji. Tacy, którzy co roku starają się dzielić, umniejszają rangę niepodległościowego zrywu. Możemy spytać - kto to taki? Media wskazują winnego - buczący. Ci, którzy buczeniem reagują na pojawienie się na cmenatrzu notabli: kiedyś premiera Tuska, "profesora" Bartoszewskiego, prezydent Gronkiewicz-Waltz, a dziś tych samych lub ich następców. Kojarzeni nie wiedzieć czemu z jedną z partii politycznych (sympatie mają wypisane na twarzach?). A ja powiem, że winne są... media. W tym roku byłem tego naocznym świadkiem. O godz. 17.00 na Powązkach zawyły syreny, na pamiątkę godziny "W" 71 lat temu. Potem cisza, która trwała aż do honorowych salw i okolicznościowych przemówień. I nagle z wozu transmisyjnego jednej ze stacji dało się słyszeć kobiecy głos: "Nikt nie buczał. Z czego zrobimy materał?". Ucho pani redaktor nastawione było na buczenie. I w tym tkwi problem - zamiast opowiedzieć o sensie Powstania, o tym, dlaczego wybuchło, większość mediów karmi siebie, a co gorsza widzów i czytelników sprawami pobocznymi, całkowicie marginalnymi. Bo potem okazało się, że na kilka tysięcy osób ktoś jednak buczał i oczekiwany materiał mógł powstać. I to był główny news, a nie fakt, który nastąpił później, kiedy prezydent elekt Andrzej Duda po uroczystościach rocznicowych udał się na "Łaczkę", aby pokazać, że Polacy, w tym Powstańcy Warszawscy, ginęli też w latach następnych - już za komuny. I im też należy się szacunek i godny pochówek w wielkim Panteonie Bohaterów Narodowych.

Zobacz: Piotr Gliński: Koziej był ważnym funkcjonariuszem sowieckiej instytucji