Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Nowy Ład Plus minus związkowcy

2018-05-24 6:39

Gigantyczne lotnisko gdzieś między Warszawą a Łodzią, państwowy program budowy mieszkań, rozbudowa sieci dróg lokalnych, przywrócenie żeglowności polskim rzekom i budowała Kanału Śląskiego łączącego Wisłę i Odrę, budowa portów na Pomorzu Środkowym, program budowy mostów i majaczący gdzieś na horyzoncie plan przekopu przez Mierzeję Wiślaną. PiS niestrudzenie zapowiada wielkie inwestycje infrastrukturalne, które mają odnowić oblicze tej ziemi. Jeszcze trochę i premier Morawiecki zepnie to wszystko w wielki program, który przekształca się w coś w rodzaju Nowego Ładu Plus.

Nazwa byłaby nieprzypadkowa, bo ogromne ambicje PiS przypominają trochę słynny program reform przygotowanych przez amerykańskiego prezydenta Franklina Delano Roosevelta, którego jednym z filarów były właśnie ogromne inwestycje infrastrukturalne.

Subtelna różnica między Rooseveltem a Morawieckim polega na tym, że ten pierwszy borykał się z pokłosiem Wielkiego Kryzysu, a Morawiecki działa w warunkach znakomitej koniunktury. I co ważniejsze, Nowy Ład Roosevelta był nie tylko planem wielkich budów, ale także głęboką reformą społeczną wprowadzającą rewolucyjne zmiany cywilizacyjne - emerytury, ubezpieczenia, pensje minimalne i ogromne wzmocnienie roli związków zawodowych. Rozmachu reformatorskiego w tej materii Morawieckiemu jednak brakuje, a pod jego nosem w niektórych kwestiach dochodzi wręcz do regresu.

Od jakiegoś czasu w Państwowych Liniach Lotniczych LOT dochodzi do ogromnych napięć między władzami spółki a pracownikami. Na majówkę związkowcy zapowiadali strajk, którego zabronił im sąd na prośbę władz LOT-u. Teraz Radio ZET informuje, że szefostwo państwowego giganta chce zwolnić Monikę Żelazik, przewodniczącą Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego, która miała dopuścić się "ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych". Jak rozumiem, chodzi o to, że wbrew woli pracodawcy nawoływała do strajku. Menedżerom LOT-u może się nie podobać, że ktoś chce strajkować i narażać firmę na straty, ale żyjemy w kraju, gdzie konstytucja gwarantuje prawo do protestu i który swoją tożsamość buduje na dziedzictwie Solidarności - czyli bądź co bądź związku zawodowego.

Jeśli w państwowych spółkach tępi się związkowców, to czy kogoś powinno dziwić, że w prywatnych firmach ludzie są zwalniani za to, że mają czelność zakładać organizację pracowniczą? W końcu ryba psuje się od głowy.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Tomasz Walczak: Ministrze Jaki, PR to nie wszystko