Aleksandra Jakubowska skazana za aferę Rywina na osiem miesięcy więzienia

2011-07-20 4:20

Na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata została wczoraj skazana "lwica lewicy" Aleksandra Jakubowska (57 l.). Sąd uznał, że złamała prawo, bo dopuściła do zmian w ustawie medialnej w 2002 roku. Była wiceminister kultury w rządzie SLD jest ostatnią osobą, która odpowiadała w najsłynniejszej politycznej aferze korupcyjnej, czyli aferze Lwa Rywina (66 l.).

- Oskarżona Jakubowska była odpowiedzialna za prawidłowy tok procesu legislacyjnego. Dlatego też ponosi najwyższą winę w zakresie zakłócenia toku procesu - uzasadniał wczoraj sędzia Sławomir Machnio, ogłaszając wyrok w tej sprawie. Jakubowska przekonuje jednak, że jest niewinna. - Oczywiście będę się odwoływać. Czuję rozczarowanie tym, że logika nie miała miejsca w tym procesie. Uważam, że jeżeli człowiekowi nie zostanie udowodnione świadome działanie na szkodę procesu legislacyjnego, to nie powinien być za to skazany - stwierdziła "lwica lewicy".  

Proces w tej sprawie toczył się po raz drugi od 20 czerwca (w 2008 r. uchylono wyrok uniewinniający). Razem z Jakubowską odpowiadali urzędnicy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Ministerstwa Kultury: Iwona G. i Tomasz Ł. Zostali oni skazani odpowiednio na trzy i sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

Wykreślili słynne dwa słowa z ustawy

 

Aleksandra Jakubowska odpowiadała za słynne słowa "lub czasopisma", które w 2002 roku zostały wykreślone z nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. W przyjętym wówczas przez rząd projekcie była mowa o zakazie wydawania telewizyjnych, ogólnopolskich koncesji "wydawcom ogólnopolskiego dziennika lub czasopisma".

Ale kilka tygodni później urzędniczki Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz prawnik z Ministerstwa Kultury wykreślili dwa słowa z ustawy - "lub czasopisma". Jakubowskiej zarzucono, że to ona wydała im polecenie dokonania tych zmian.

Efekt był taki, że zakaz zakupu telewizji obowiązywał wydawców dzienników, ale już nie tygodników i innych czasopism. W ten sposób uniemożliwiono staranie się o koncesję Agorze, która chciała kupić telewizję Polsat i była zainteresowana ewentualną prywatyzacją TVP 2. Wczoraj sąd nie ustalił jednak, kto dokładnie mógł zyskać na tych zmianach.

- Brak jest dowodów pozwalających na ustalenie, komu służyła ostateczna wersja ustawy i komu służyło usunięcie wyrazów "lub czasopisma". Sąd stwierdza formalne działanie oskarżonych, którego skutkiem było zakłócenie prawidłowego toku legislacji - uzasadniał sędzia.

Za to po skreśleniu tych słów z propozycją korupcyjną do wydawcy "Gazety Wyborczej" przyszedł Lew Rywin. Powołując się na grupę trzymającą władzę, zaproponował zmiany w ustawie w zamian za gigantyczną łapówkę. Nie dowiedzieliśmy się jednak, kogo reprezentował Rywin.

Przychodzi Rywin do Michnika

Po wykreśleniu z projektu ustawy słów "lub czasopisma" w lipcu 2002 roku do Agory przyszedł Lew Rywin. Powołał się na grupę trzymającą władzę i zaproponował, że w zamian za 17,5 miliona dolarów łapówki zmieni tekst ustawy tak, by umożliwić wydawcy "Gazety Wyborczej" staranie się o koncesje telewizyjne. Lew Rywin kilkakrotnie spotykał się z prezes Agory Wandą Rapaczyńską i powołując się na rozmowy z Leszkiem Millerem, dawał gwarancje tej transakcji.

W końcu Rywin spotkał się także z redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej" - Adamem Michnikiem i po raz kolejny przedstawił swoje propozycje. Część tej rozmowy Michnik nagrał. Kilka miesięcy później "Gazeta Wyborcza" opublikowała jej treść. Wybuchła największa afera korupcyjna w polskiej polityce. W styczniu 2003 roku Sejm powołał komisję śledczą w tej sprawie.

Po wielu miesiącach burzliwych prac większość posłów stwierdziła, że Rywin działał sam. Rywin stanął przed sądem i za pomoc w płatnej protekcji został skazany na 2 lata więzienia i 100 tysięcy złotych grzywny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki