Anna Radczuk, mama zmarłego Piotrusia: Przepraszam synku, że cię nie upilnowałam

2011-06-01 4:00

W jednej chwili serce Anny Radczuk (23 l.) z Jabłonny (woj. wielkopolskie) rozpadło się na setki kawałków. Jej synek Piotruś (+2 l.) utopił się w zbiorniku na deszczówkę.

- Spuściłam cię synku z oczu tylko na chwilkę. Przepraszam, że cię nie dopilnowałam - łka teraz kobieta. Piotruś był ruchliwym dzieckiem. Wszędzie było go pełno. - Nie mógł usiedzieć w jednym miejscu, uwielbiał biegać i skakać - opisuje malca jego matka i przekonuje, że zawsze czujnym okiem obserwowała, co porabia jej synek.

Tym razem pani Anna straciła jednak czujność.

Przeczytaj koniecznie: Lódź: POCIĘŁY przyjaciółkę, bo była od nich ładniejsza!

- Poszłam do domu nakarmić młodszego synka, a Piotrusia zostawiłam przed domem z jego starszą koleżanką - wspomina ze łzami kobieta. Niestety, gdy koleżanka wróciła do domu, dwulatek poszedł do ogrodu, gdzie czyhało na niego śmiertelne niebezpieczeństwo.

Chłopczyk wpadł do małego, niepozornego i niezbyt głębokiego zbiornika na deszczówkę.

Nękana złym przeczuciem pani Anna wybiegła szybko z domu, ale gdy odnalazła chłopca, na ratunek było już dla niego za późno. Sprawą utonięcia chłopca zajmuje się już prokurator.

- Proszę mnie już bardziej nie karać, ja już i tak dostatecznie cierpię - płacze kobieta.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki