Bandyci z Pabianic. Puściły im nerwy, więc zabili!

2015-10-27 3:00

"Nie chcieliśmy tego", "to był przypadek", "gdyby nas nie sprowokował, do niczego by nie doszło" - tłumaczyli wczoraj przed łódzkim sądem trzej mężczyźni oskarżeni w sprawie głośnego zabójstwa rowerzysty z Pabianic, wepchniętego prosto na jadący autobus. Zdruzgotani rodzice zamordowanego mężczyzny musieli słuchać tych bezczelnych tłumaczeń trzech ulicznych bandziorów.

Do tej szokującej zbrodni doszło 10 grudnia ubiegłego roku. Piotr Królik (?31 l.) przemierzał swoim rowerem ulice Pabianic. W pobliżu ryneczku przy ul. Nawrockiego czekało na niego dwóch mężczyzn - Konrad B. (25 l.) i Łukasz G. (28 l.), którzy chwilę wcześniej wysiedli z auta prowadzonego przez ich znajomego Kamila K. (20 l.).

Ten pierwszy popchnął rowerzystę prosto na jadący autobus. Pan Piotr uderzył głową w boczną szybę. Zakrwawiony, martwy padł na ziemię. Chwilę później cała trójka uciekła. Zostali zatrzymani dopiero trzy dni później. Konrad B. usłyszał zarzut zabójstwa, jego dwaj kompani usiłowania pobicia o charakterze chuligańskim.

Wczoraj przed sądem w Łodzi ruszył ich proces. Pierwszy raz spojrzeli w oczy najbliższych pana Piotra. - Chcieliśmy przeprosić za to, co się stało - mówili. Zgodnie nie przyznali się do winy. Konrad B. utrzymywał, że nie chciał zabić, a cała sprawa to wynik przypadku. - On nas sprowokował wulgarnym gestem, gdy jechaliśmy tym autem. Gdyby tego nie zrobił, nic by się nie wydarzyło - przekonywał sąd. Jemu grozi dożywocie, jego kolegom do trzech lat więzienia.

Zobacz: MAKABRA w Bydgoszczy! Syn policjanta udusił Jolę i się powiesił

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki