Kochał Błażeja. W dwójnasób. Za siebie i za zmarłą żonę. Przez 22 lata samotnie wychowywał chłopaka, dbał, żeby niczego mu nie brakowało. I oto niedawno został sam, bo syn usamodzielnił się i wyprowadził z domu. Wciąż się widywali, ale to już nie było to co dawniej i Maciejowi A. (49 l.) z Konstantynowa Łódzkiego doskwierała samotność. Tego dnia od rana był pobudzony. Zbliżała się pełnia księżyca, w dodatku w perygeum - gdy znajduje się on najbliżej Ziemi. Wygląda wtedy, jakby można go było dosięgnąć ręką. I wywołuje u ludzi skrajne emocje. A Maciej A. właśnie miał się spotkać z synem. Wiadomo, że doszło między nimi do scysji. Ale to nie była awantura. Po prostu sprzeczka. I w pewnej chwili Maciej A. chwycił za nóż i wbił go synowi w serce. Kiedy Błażej padł na podłogę, do ojca dotarło, co zrobił. Próbował ratować chłopaka, wezwał pomoc, ale było już za późno. - Zagadkowa sprawa. Nie ustaliliśmy motywu działania sprawcy. Sąd aresztował go na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie - mówi prokurator Jacek Pakuła z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Zobacz: Pogrzeb Wesołowskiego. Zmarły Józef Wesołowski będzie pochowany w Polsce