Dramat pana Ireneusza: Jestem za gruby na operację. Stół operacyjny może się zawalić!

2016-04-18 4:00

13 kwietnia to data, której Ireneusz Muzalski (45 l.) ze Słubic (woj. lubuskie) nigdy nie zapomni. Tego dnia był już w drodze na stół operacyjny, kiedy nagle lekarz oznajmił mu, żeby... wracał do domu, bo jest za gruby!

Pan Ireneusz waży 160 kg przy wzroście 164 cm. W sierpniu 2015 r. stwierdzono u niego żylaki prawej nogi. Zmiany zakrzepowe na tyle utrudniają przepływ krwi, że grozi mu amputacja. Lekarze ustalili termin operacji żył najpierw na luty tego roku, ale wtedy pan Ireneusz był chory. Dopiero 12 kwietnia trafił na oddział chirurgii szpitala w Słubicach. Następnego dnia przygotowano go do operacji, jednak po trzech godzinach przyszedł lekarz i stwierdził, że... pacjent zostaje wypisany do domu. - Myślałem, że to jakiś ponury żart - mówi pan Irek. Ale nie było mu do śmiechu. Z dokumentacji wynika, że Muzalski został zdyskwalifikowany z zabiegu z powodu otyłości, która sprawia, że stół operacyjny... może się pod nim zawalić.

Jak przyznaje Waldemar Taborski, prezes szpitala w Słubicach, maksymalne obciążenie stołu w jego placówce to 130 kg, a pacjent je przekraczał. - Powinien znaleźć klinikę, która posiada sprzęt o odpowiedniej wyporności - radzi prezes.

Pan Ireneusz nie pojmuje tego. - Lekarze wiedzieli, że ważę 160 kg. Dlaczego dwukrotnie wyznaczali termin mojej operacji i nikt nie mówił, że są jakieś przeciwwskazania? - pyta. - Teraz, jak przyjdzie martwica, to urżną mi nogę - dodaje. Muzalski bardzo chce schudnąć. Już ma podwiązany żołądek, niewiele to pomaga, musi więc poddać się jego resekcji. Na razie szuka szpitala, w którym stół operacyjny wytrzyma jego ciężar.

Zobacz: Wiosenne przepisy na śniadanie i obiad polecane przez dietetyka

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki