W piątek pani Mariola poszła do Szkoły Podstawowej nr 8 w Kołobrzegu (woj. zachodniopomorskie). Zapłakana patrzyła na plan lekcji klasy piątej. - Oliwier powinien być z kolegami. Dlaczego? - szeptała. Poszła do szatni, by zabrać jego rzeczy ze szkolnej szafki. Ulubioną piłkę do gry w nogę. Wzięła buty, czapkę. Sama nie byłaby w stanie tego zrobić. Towarzyszyła jej bratowa. Dołączyła też dyrektorka szkoły Mirosława Majkowska. - Dzieciom trudno uwierzyć w to, że Oliwier już się tu nie pojawi - mówi dyrektorka. - Przygotowały album z listami, w których piszą o tym, czego nie zdążyły mu powiedzieć. Ten album przekażą pani Marioli podczas niedzielnej mszy, która o godz. 10 zostanie odprawiona w intencji Oliwiera i jego dziadka w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Kołobrzegu - dodaje.
Pani Mariola nie wyobraża sobie życia bez synka. - On był dla mnie wszystkim, całym światem - mówi zrozpaczona kobieta. - Nie zobaczę jego dziewczyny. Egzaminu maturalnego. Nie zobaczę, jak spełnia swoje marzenia. A tak chciał być stomatologiem. Nigdy sobie nie wybaczę tego, że choć mąż się nade mną znęcał, wycofałam założoną już niebieską kartę i się z nim nie rozwiodłam. Składam pozew teraz, ale wiem, że robię to za późno... - osłabiona osuwa się na podłogę.
Zobacz też: Nowy sondaż. Duda UCIEKA Komorowskiemu!
Przypomnijmy - 2 maja Mariola Wąsowicz z mężem Ryszardem (40 l.), synkiem oraz rodzicami wracała z odwiedzin rodziny w Dębicy. To pani Mariola kierowała samochodem. Jej mąż po kilku głębszych siedział na tylnym siedzeniu, obok syn i teść. Nagle Ryszard W. wpadł w furię. Bił syna, teścia. Krzyczał. Żonę targał za włosy. Wyrwał jej aparat słuchowy, strącił okulary i napierał na fotel kierowcy, jakby go chciał wyrwać. Pani Mariola straciła panowanie nad kierownicą. Auto wypadło z drogi. Spadło z dwumetrowej skarpy. Oliwier i ojciec pani Marioli Bogdan Szczurowski (+68 l.) stracili życie. Kołobrzeska prokuratura wciąż nikomu w tej sprawie nie postawiła zarzutów.