Kamienna Góra. Mordercy 10-letniej Kamili grozi LINCZ!

2015-08-21 15:10

Śmierć za śmierć. Tylko taka kara dla Samuela N. (27 l.), który w środę w Kamiennej Górze (woj. dolnośląskie) zabił siekierą na ulicy 10-letnią Kamilę, zadowoli mieszkańców miasteczka. - Domagamy się wydania tego człowieka. Zapłaci za to, co zrobił! - usłyszeliśmy od ludzi.

Śledczy poważnie potraktowali te słowa. Wczoraj zabójca miał być doprowadzony z aresztu do miejscowej prokuratury, ale z obawy o jego życie przesłuchanie odbyło się w komendzie policji. Mężczyzna przyznał się do zbrodni. Dlaczego zaatakował na ulicy niewinne dziecko, które razem z mamą wchodziło do księgarni, i zmiażdżył mu głowę siekierą? Jak tłumaczył śledczym, miała to być zemsta za to, że jest bezrobotny i nie ma prawa do zasiłku. Najpierw myślał o tym, żeby zabić kogoś w urzędzie pracy. Był nawet w środku, ale bał się uderzyć, bo w budynku było za dużo ludzi. Awanturował się i w końcu został wyproszony. Wtedy postanowił znaleźć inną ofiarę. Padło na bezbronne dziecko...

- Z relacji świadków wynika, że Samuel N. kręcił się w pobliżu księgarni. W ręku miał reklamówkę, a w niej schowaną siekierę. Jednak swoim zachowaniem nie wzbudzał podejrzeń - powiedziała nam prokurator Helena Bonda.

W Kamiennej Górze wszyscy dobrze się znają. Samuel N. musiał wiedzieć, że Kamilka od urodzenia zmagała się z ciężką chorobą - miała nierozwiniętą lewą komorę serca. Mieszkańcy miasteczka od lat wspierali ją w walce o zdrowie, zbierając pieniądze na kosztowne operacje. Dziewczynka przeszła je pomyślnie. Jej mama Mirosława tak pisała o tym na blogu: "Trzeba mieć wytrwałość i głęboką wiarę, trzeba wierzyć, że życie jest cenną bajką, więc powinniśmy robić wszystko, aby Bóg mógł ją oglądać jak najdłużej. Teraz cieszymy się, że jesteśmy razem, pozostając w modlitwie i współpracy z Panem Bogiem"...

Bóg pozwolił Kamilce wyzdrowieć. Ale życie odebrał jej frustrat zabójca. W Kamiennej Górze nie spotkaliśmy wczoraj ani jednej osoby, która nie przeklinałaby Samuela N. W miasteczku dobrze go znają. Niedawno stracił pracę w miejscowej fabryce i podobno się załamał. - Ale czy to może tłumaczyć taką zbrodnię? - pytają mieszkańcy. Najchętniej wzięliby sprawy w swoje ręce i wymierzyli zabójcy surowszą karę niż dożywocie, które teraz mu grozi. - Domagamy się wydania tego człowieka ludziom. Zapłaci za to, co zrobił! - usłyszeliśmy od Ryszarda Janickiego i Jana Kulisia.

Prokurator Bonda powiedziała nam, że Samuel N. miał w przeszłości konflikt z prawem. Dwanaście lat temu, gdy był nastolatkiem, dotkliwie pobił swojego kolegę. - Teraz swoją agresję skierował przeciwko niewinnemu dziecku. Okazał pogardę dla jego życia. Zachowanie tego człowieka zasługuje na szczególne potępienie - dodała pani prokurator. W czasie przesłuchania Samuel N. nie okazał skruchy. - Spokojnie opowiedział, że od lat narastała w nim agresja. Ostatnio stracił pracę, a następnie prawo do zasiłku. W końcu coś w nim pękło i postanowił zabić - relacjonowała prokurator Bonda. - Będzie jeszcze badany przez lekarzy. Ale zaznaczał, że nigdy nie leczył się psychiatrycznie. Zapewniał też, że nie brał narkotyków i nie pił alkoholu. Zabił na trzeźwo...

Zobacz: Rodzice Samuela N., zabójcy z Kamiennej Góry rzucili się na dziennikarzy!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki