Juergen Roth powołuje się na notatki z marca 2014 roku. Stwierdzono w nich, że zamach na Tu-154M miał zostać przeprowadzony przez delegaturę FSB w ukraińskiej Połtawie. Za zamachem miał stać wysoki rangą polski polityk, który zaangażował do wykonania swojego przerażającego planu generała rosyjskich służb Jurija D. - Roth w wywiadzie dla gazety Bild mówi o jasnych motywach Rosji, dla której polityka Lecha Kaczyńskiego była bardzo niewygodna. Dziennikarz osłabia jednak swoją teorię mówiąc, że stwierdzenie, że był to z całą pewnością zamach, byłoby przedwczesne. Zaznacza jednak, że przedwczesne byłoby również twierdzenie, że zamachu nie było - powiedział na antenie TVN24 Wojciech Hernes z Radia Zet. Niemiecka "Stuttgarter Zeitung" poprosiła o komentarz w sprawie rzecznika BND, Martina Heinemanna. Mężczyzna powiedział, że rozpoczęto poszukiwania dokumentu z marca 2014 roku, ale nie został on znaleziony. Zaznaczył również, że dokument może być fałszywy.
Informatorem Rotha był agent niemieckiego wywiadu, który opierał się na raportach naukowców. Wynika z nich, że na częściach wraku tupolewa znaleziono ślady substancji wybuchowych.
Zobacz: Mama kap. Arkadiusza Protasiuka: Mój syn jest niewinny, został kozłem ofiarnym!