Koniec milionów dla kolesiów

2009-10-05 4:00

Koniec z lukratywnymi posadkami u boku ministrów? Nasz tekst o gigantycznych wynagrodzeniach dla członków gabinetów politycznych nie pozostał bez echa. Jak się dowiedzieliśmy, PiS rusza do boju i domaga się likwidacji tej kosztownej przechowalni dla kolesi i znajomych szefów resortów.

Jeśli przepisy zostaną zmienione, budżet państwa zaoszczędzi rocznie kilka milionów złotych!

- Po co mamy utrzymywać armię doradców w gabinetach politycznych, skoro najczęściej nie są to fachowcy, tylko znajomi ministrów. Gabinety trzeba raz na zawsze zlikwidować! - mówi w rozmowie z "Super Expressem" rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak (40 l.).

Projekt autorstwa PiS ma być w najbliższym czasie rozpatrzony w sejmowej podkomisji. Jednak bez poparcia PO i PSL nie ma szans powodzenia. - Na razie jest opór materii, a rządząca koalicja gra w tej sprawie na zwłokę - mówi Błaszczak. Ma jednak nadzieję, że ta sprawa zostanie rozwiązana. - Mamy przecież kryzys i rząd szuka oszczędności - argumentuje rzecznik klubu PiS.

Przypomnijmy: w piątkowym "Super Expressie" ujawniliśmy, że na wynagrodzenia dla 85 członków gabinetów politycznych przy ministerstwach pójdzie w ciągu roku blisko 5 milionów złotych. Najgorsze jest to, że większość z tej armii niby-doradców to po prostu znajomi polityków. Przykład? Jakub Piotrowski (28 l.), dyr. gabinetu minister zdrowia, jest synem bliskiego znajomego Ewy Kopacz (53 l.). Młody Piotrowski zarabia miesięcznie 8 tys. zł, jeździ służbową limuzyną z kierowcą. Takich przypadków jest znacznie więcej. "Super Express" będzie pilnował, by projekt PiS nie wylądował w koszu. Wierzymy jednak, że wszystkim partiom zależy na sensownych oszczędnościach w budżecie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki