Stary kontynent boryka się z kolejnymi falami uchodźców z Bliskiego Wschodu oraz Afryki, a przywódcy europejskich państw nie opracowali jeszcze zgodnego planu działania wobec zaistniałej sytuacji. Polski rząd zadeklarował, że jest w stanie przyjąć 2,2 tysiąca uchodźców. W poniedziałek jednak Ewa Kopacz potwierdziła, że liczba ta będzie musiała zostać zweryfikowana. Najprawdopodobniej ma to związek z oskarżeniami Unii Europejskiej, która zarzuca nam, że nie angażujemy się wystarczająco w zwalczanie kryzysu wywołanego wzrastającą falą imigrantów na kontynencie. Za argument podaje się nawet brak solidarnej postawy z resztą krajów europejskich. Podobne zarzuty kieruje w stronę Słowacji, a także Węgier, które właśnie zakończyły budowę ogrodzenia z drutu kolczastego wzdłuż swojej granicy. - Polska przedstawi nową liczbę uchodźców, którą nasz kraj mógłby przyjąć. Nie mówimy już dzisiaj o liczbie 2,2 tys. uchodźców przyjętych przez Polskę. W związku z coraz większym napływem uchodźców do Europy to rozdanie będzie od nowa rozpatrywane. Będziemy znowu dzielić w Unii Europejskiej między poszczególne kraje odpowiednie kwoty i będzie pewnie musiała paść deklaracja ze strony Polski. I padnie w duchu odpowiedzialności i oceny naszej możliwości – powiedziała premier.
Zobacz też: Polska przyjmie 2 tysiące uchodźców z Syrii i Erytrei SONDA
Jednocześnie premier zaznaczyła, że nie wszyscy będą przyjmowani z otwartymi rękoma. Warunkiem zezwolenia na pobyt w naszym kraju ma być status uchodźcy, a nie imigranta ekonomicznego - czytamy w natemat.pl. Nie będą więc przyjmowani obcokrajowcy poszukujący w Polsce lepszej pracy.
Pytanie brzmi, czy Polskę stać na sporą falę uchodźców. TU znajdziesz konkretne dane dotyczące kosztów utrzymania jednego uchodźcy.