Kuba spłonął w bagażniku

2017-11-20 3:00

Znali się od dziecka. Razem dorastali, uczyli się i bawili, a teraz razem wymyślili największą głupotę w swoim życiu. Po nocnej zakrapianej imprezie ośmioro przyjaciół z Tulców pod Poznaniem zapakowało się do jednego auta. Siedmioro zmieściło się w kabinie, 18-letni Kuba zatrzasnął się w bagażniku. I właśnie on nie przeżył tej szalonej jazdy, gdy prowadzone przez pijanego Mateusza (18 l.) BMW rozbiło się i stanęło w płomieniach.

Od soboty Tulce są w żałobie. I w szoku, po tym co się stało. - Oni wszyscy chodzili kiedyś do naszego gimnazjum. Żadne nie skończyło jeszcze 18 lat. Młodzi. I jak to młodzi - skorzy do wygłupów. Ale to było czyste szaleństwo. Wszyscy mogli zginąć - mówią mieszkańcy.

Tulce to niewielka wieś pod Poznaniem. Z jednej strony graniczy z Żernikami, z drugiej ze Swarzędzem. Do Poznania rzut beretem. I właśnie tam w weekend bawili się młodzi ludzie. Po północy zaczęli organizować powrót. Samochód był jeden, a ich ośmioro - sześciu chłopaków i dwie dziewczyny. - Co robić? - zastanawiali się gorączkowo. Była też inna przeszkoda - Mateusz K., właściciel BMW. Nie dość, że pijany, to jeszcze bez prawa jazdy. Dopiero kończył kurs. Ale wszyscy wiedzieli, że od dawna jeździ bez uprawnień. Więc na pewno sobie poradzi. Wypity alkohol zagłuszył rozsądek. - Jakoś się zmieścimy! - stwierdzili, pakując się do środka. Jeden Jakub wybrał wygodniejszy bagażnik.

Początkowo wszystko szło dobrze. Jednak w Swarzędzu przeciążone auto gibnęło się, uderzyło w odbojnicę i po chwili stanęło w ogniu. Młodzi ludzie w popłochu wyskoczyli z wozu. O Kubie prawdopodobnie nikt nie pomyślał. Zresztą BMW płonęło już jak pochodnia. Straż pożarna przyjechała po kilku minutach i szybko ugasiła pożar, ale dla chłopaka było już za późno.

- Kuba nie żyje, Mateusz zmarnował sobie życie - komentują ich znajomi. Bo 18-letni kierowca w niedzielę na wniosek prokuratury został tymczasowo aresztowany. - Usłyszał zarzuty prowadzenia pojazdu po alkoholu i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik KPW w Poznaniu. Grozi mu do dwunastu lat więzienia.

ZOBACZ TAKŻE: Masakra na drodze. Groźny wypadek na Podkarpaciu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki