Z hali, w której pracowało około 450 osób, zostały tylko zgliszcza. Straty oszacowano na 120 mln zł.
Teraz wszyscy boją się o przyszłość. - Żyjemy w niepewności - mówi Magdalena Marszałek (23 l.), która przepracowała tu dwa lata. - Nikt nie wie, co będzie dalej. Tu zatrudnione były całe rodziny, które mają dzieci na wychowaniu. Gdyby zostały bez pracy, byłby to dla nich prawdziwy dramat.
Trudną sytuacją zaniepokojeni są także włodarze miasta. - Priorytetem jest utrzymanie produkcji podzespołów dla innego łódzkiego zakładu z branży AGD, Bosch Siemens - mówi Marek Cieślak, wiceprezydent Łodzi. Aby było to możliwe, trzeba odnaleźć formy niezbędne do wyrobu półproduktów. Gdyby ocalały, produkcję dałoby się w miarę szybko przenieść do drugiej fabryki w Konstantynowie Łódzkim.
Zobacz: Kędzierzyn-Koźle. Zaginęła PIĘKNA 16-letnia Patrycja. Widziałeś ją?