Mógł uratować Angelikę, ale uciekł

2018-09-08 2:00

Tej tragedii można było uniknąć! Egzaminator Edward R. (62 l.) mógł i powinien zatrzymać samochód, który prowadziła Angelika P. (+18 l.), naciskając pedał hamulca zanim auto wjechało na przejazd kolejowy! Mógł też kazać dziewczynie uciekać, zdążyliby. To ustalenia śledczych po eksperymencie procesowym, który wczoraj odbył się na miejscu tragedii.

Przypomnijmy, do tragedii doszło 23 sierpnia pod Nowym Targiem. Podczas egzaminu na prawo jazdy 18-latka wjechała autem na tory kolejowe, uderzył w nie pociąg. Egzaminator zdołał opuścić pojazd i uratować się, Angelika zmarła w szpitalu. Wczoraj śledczy odtwarzali wypadek. Ten eksperyment pogrążył egzaminatora! – Mógł zatrzymać auto przed przejazdem kolejowym – powiedział prokurator Jan Ziemka, referent sprawy wypadku na przejeździe kolejowym w Szaflarach. To najważniejszy wniosek wczorajszego eksperymentu. Na czym on polegał?

Biegły siedząc na miejscu egzaminatora sprawdzał, jak zachowałoby się auto, gdyby egzaminator wcisnął pedał hamulca zaraz po tym, gdy Angelika P. minęła znak "Stop" i nie zatrzymała się. Odbyły się trzy próby. Za każdym razem samochód jechał z inną prędkością. Biegli ustalili, że w dniu wypadku 18-latka poruszała się w prędkością 17 km/h. Gdyby Edward R. nacisnął na hamulec, auto zatrzymałoby się przed przejazdem. Próby przy dwóch wyższych prędkościach przyniosły ten sam efekt.

Oprócz tego przeprowadzono eksperyment ewakuacyjny. Wykazał on, że kursantka i egzaminator mogli w ciągu 2 do 5 sekund opuścić samochód, w zależności od szybkości poruszania się. Edward R. wyskoczył z pojazdu i uratował życie. Angelika została. Czy dlatego, że egzaminator nie kazał jej uciekać? Przypomnijmy, że na nagraniu z wnętrza samochodu, które ma prokuratura, nie słychać, by Edward P. wydał takie polecenie. Egzaminator przyglądał się wraz ze swoim obrońcą działaniom śledczych podczas eksperymentu. Po wszystkim odjechał. Nie chciał z nami rozmawiać.



Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki