Odnaleźć Bohaterów

2015-03-09 1:00

Wieczorem 1marca 1951 r. w Więzieniu Mokotowskim w Warszawie wykonano egzekucję na siedmiu oficerach IV Zarządu Głównego WiN-u. Ciała załadowano na samochód i wywieziono na odległy skraj wojskowego cmentarza Powązkowskiego. Pod osłoną nocy zwłoki wrzucono do przygotowanego wcześniej dołu i pospiesznie wyrównano naruszony kopaniem teren. Nazwisk straconych nie odnotowano w żadnej dokumentacji cmentarnej.

Kilka lat później pole, na którym grzebano ofiary terroru komunistycznego, przykryto metrową warstwą ziemi i gruzu. W latach 1982–1984 obszar dawnej kwatery więziennej przeznaczono na pochówki osób zasłużonych dla „władzy ludowej", a na jedynym zachowanym skrawku zlikwidowanego pola urządzono cmentarny śmietnik.

Przez kilkadziesiąt kolejnych lat rodziny zamordowanych poszukiwały informacji o miejscu spoczynku swoich bliskich, natrafiając na mur milczenia. Ze strzępków zgromadzonych wiadomości i nielicznych archiwaliów wyłaniał się powoli kształt położonego pod murem cmentarnym tajemniczego pola, wydzielonego wiosną 1948 r. na wyłączne potrzeby UB. Według dokonującego na nim pochówków funkcjonariusza, więzienna nekropolia miała się składać z sześciu rzędów zamykających się wymiarami czworoboku o wymiarach 20x20x26x39m. Wykonujący swoje czynności nie sporządzał żadnych planów pozwalających na identyfikację poszczególnych grobów, natomiast doły pod mające nastąpić pochówki przygotowywane były w różnych miejscach kwatery „Ł" (Łączki), bez zachowania chronologii zgonów. Łącznie w latach 1948–1956 pochował tam blisko trzystu zastrzelonych i powieszonych, z których ogromną większość stanowili więźniowie polityczni.

Przygotowania do prac ekshumacyjnych na „Łączce" trwały wiele miesięcy. Skrupulatnie gromadzono wszelkie informacje pozwalające na identyfikację poszukiwanych szczątków. Przy straconych 1 marca 1951 r. było ich niemało: Józef Batory, lat 35, wzrost 175 cm, brak czterech zębów; Franciszek Błażej, lat 44, brak danych o wzroście i stanie uzębienia; Karol Chmiel, lat 40, wzrost 162 cm, brak dwóch zębów, Łukasz Ciepliński, lat 43, wzrost 165 cm, pełne uzębienie; Mieczysław Kawalec, lat 37, wzrost 176 cm, brak czterech zębów, Adam Lazarowicz, lat 44, wzrost 172 cm, liczne braki w uzębieniu; Józef Rzepka, lat 35, wzrost 171 cm, brak jednego zęba.

Kilka metrów od siedmiu członków kierownictwa IV Zarządu Głównego WiN-u prawdopodobnie pogrzebano czterech oficerów Okręgu Wileńskiego AK: ppłk. Antoniego Olechnowicza, ps. Pohorecki, rtm. Zygmunta Szendzielarza, ps. Łupaszko, kpt. Lucjana Minkiewicza, ps. Wiktor i por. Henryka Borowskiego, ps. Trzmiel. 1 marca 2015 r. ogłoszone zostały kolejne nazwiska osób, których szczątki odnaleziono na warszawskiej „Łączce" podczas prac ekshumacyjnych zrealizowanych w latach 2012–2014.

Wśród trzydziestu sześciu zidentyfikowanych genetycznie nie ma przedstawicieli IV Zarządu Głównego WiN-u. Pogrzebano ich prawdopodobnie na obecnej kwaterze ŁII pomiędzy drogą asfaltową, a cmentarnym murem. Gdzieś na nich pod osłoną stanu wojennego z udziałem kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego złożono do grobów ludzi zasłużonych dla PRL

„INKA" zidentyfikowana

28 sierpnia 1946 r. komuniści zamordowali 17-letnią Danutę Siedzikównę, bo była Żołnierzem Niezłomnym, bo zachowała się jak trzeba. Przez lata jej szczątki spoczywały w bezimiennym dole śmierci. Dziś zostały zidentyfikowane.

Danuta Siedzikówna – sanitariuszka „Inka" została rozstrzelana rankiem 28 sierpnia 1946 r., wraz z dowódcą pododdziału 5 Brygady Wileńskiej – por. Feliksem Selmanowiczem „Zagończykiem" w gdańskim więzieniu przy ul. Kurkowej. Przed egzekucją „Inkę" wyspowiadał ks. Marian Prusak, uczestnik powstania warszawskiego, ściągnięty przez UB-eków z kościoła garnizonowego w Rumi, gdzie był wikarym: „Była bardzo spokojna. Wyspowiadała się i prosiła, by pójść do mieszkania we Wrzeszczu i powiedzieć, że ją rozstrzelano. Do siostry, która była w domu dziecka w Sopocie, wysłała już pocztówkę z informacją, że dostała wyrok śmierci. [...] W końcu zaprowadzono mnie do sali egzekucyjnej. [...] Tam była cała gromada UB. [...] W końcu wprowadzili skazańców.

Prawdopodobnie mieli skute albo związane ręce. Ubecy zachowywali się grubiańsko[...]. Ustawiono ich pod słupkami przy ścianie. Przed rozstrzelaniem dałem im krzyż do pocałowania. Chciano im zawiązać oczy, nie pozwolili. Prokurator siedział za małym stolikiem okrytym czerwonym suknem. Odczytał wyrok i powiedział, że nie było ułaskawienia. Potem padła komenda „po zdrajcach narodu polskiego ognia". W tym momencie oni krzyknę- li: „Niech żyje Polska", tak jakby się umówili. Padła salwa i oboje osunę- li się na ziemię [...]".

Formalne potwierdzenie

Po egzekucji mordercy wywieźli „Inkę" i „Zagończyka" w nieznanym kierunku. Dziś wiemy, że był to Cmentarz Garnizonowy w Gdańsku przy ul. Giełguda. W ubiegłym roku, w kwaterze o dzisiejszym numerze 14, na głębokości ok. 50 cm ekipa naukowców prof. Krzysztofa Szwagrzyka odnalazła szczątki czterech ludzi. Sposób ułożenia szkieletów świadczył o tym, że ciała były wrzucane do dołów, nie można więc mówić o pogrzebie, czy pochówku. W jednym dole, blisko siebie, oprawcy umieścili dwie trumny: młodej kobiety w wieku 17-18 lat z zębem mlecznym i starszego od niej mężczyzny w średnim wieku (w chwili śmierci Feliks Salmanowicz miał 42 lata). Oboje mieli przestrzelone czaszki. – „Wiek, uzębienie i wymiary odnalezionych szczątków pasują do „Inki" – mówił nam prof. Krzysztof Szwagrzyk. Od rodziny Danuty Siedzikówny pobrano materiał porównawczy DNA. W końcu Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie, który w porozumieniu z IPN prowadzi Polską Bazę Genetyczną Ofiar Totalitaryzmów, formalnie potwierdził identyfikację „Inki".

Honory dla mordercy „Inki"

Równolegle do odnajdywania szczątków polskich bohaterów, w Polsce trwa proceder honorowania ich morderców– za życia wysokimi stanowiskami i emeryturami, a po śmierci państwowym, wojskowym, a nawet kościelnym pochówkiem. W październiku 2014 r. na Cmentarzu Komunalnym w Koszalinie odbył się pogrzeb - z asystą honorową Wojska Polskiego - mordercy sądowego „Inki", byłego prokuratora i pułkownika Wacława Krzyżanowskiego.

Podczas procesu w 1946 r., oprócz udziału w „bandzie Łupaszki" i nielegalnego posiadania broni Krzyżanowski oskarżył ją o wydanie rozkazu zastrzelenia dwóch wziętych do niewoli funkcjonariuszy UB. Tego „przestępstwa" nie udowodnił jej nawet podległy bezpiece „sąd" i nie potwierdziło dwóch z pięciu zeznających „dobrowolnie" w sprawie milicjantów, którym żołnierze „Łupaszki" darowali życie. Dla Krzyżanowskiego nie miało to znaczenia. W wojskowych sądach pracował do 1976 r. Za zasługi został odznaczony wieloma medalami. W III RP Okręgowy Sąd Wojskowy w Poznaniu stwierdził, że... nie można jednoznacznie ustalić jego roli w procesie „Inki". Przez lata pobierał resortową emeryturę.

Pamięć o bohaterach

Słowa Danuty Siedzikówny (wypowiedziane do Krystyny Gaul, innej sanitariuszki od „Łupaszki"): „Popatrz, ilu ludzi mogło zginąć. Lepiej, że ja jedna zginę", niestety nie sprawdziły się. W czerwcu 1948 r. UB ostatecznie rozbił Wileński Okręg AK. W 1991 r. Sąd Wojewódzki w Gdańsku uznał, iż działalność „Inki" i innych żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady AK zmierzała do odzyskania niepodległego bytu Państwa Polskiego. 11 listopada 2006 r. Danuta Siedzikówna została pośmiertnie odznaczona przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski Polonia Restituta. Według historyków na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku w latach 40. i 50. mogło zostać zrzuconych do dołów śmierci ok. kilkudziesięciu polskich patriotów zamordowanych w ubeckiej katowni przy ul. Kurkowej.

„LALEK", ostatni Żołnierz Niezłomny II Rzeczypospolitej

Marek Franczak, syn Józefa Franczaka „Lalka" i Danuty Mazur, o tym, kim był jego ojciec, dowiedział się dopiero po 1989 r. Sąd III RP pozwolił mu używać nazwiska Franczak. Teraz odzyskał czaszkę taty. Dzięki trwającemu niemal 20 lat śledztwu IPN- u odnalazła się w Uniwersytecie Medycznym w Lublinie.

– Nasz syn Marek urodził się w 1958 r. – mówiła mi Danuta Mazur, konspiracyjna narzeczona „Lalka". –Józek zobaczył go pierwszy raz po ośmiu miesiącach, gdy wyniosłam dziecko w zboże. Wiele razy jeździłam do księży, byłam u dominikanów w Lublinie, ale nikt nie chciał dać nam ślubu(...). Przed wojną Józef Franczak (rocznik 1912) ukończył szkołę żandarmerii w Grudziądzu. Został przeniesiony do Równego, gdzie zastała go wojna. Po 17 września aresztowany przez Sowietów, uciekł z niewoli. Potem walczył z Niemcami i Sowietami.

– Poznałam go na zabawie w 1946 r. i od razu mi się spodobał. Spotykaliśmy się raz na dwa, trzy miesiące. Na polu, w lesie, czasem u rodziny, albo znajomych. Nawet na randki przychodził z pistoletem i granatami – wspomina Danuta Mazur, która przez prawie 20 czekała na „Lalka". UB miał utrudnione zadanie, bo ludzie nie chcieli wydać Franczaka. Miał co najmniej 100 „melin", głównie w okolicach Lublina. Mieszkańcy kwaterowali go, zapewniali jedzenie, ubranie. Już w 1950 r. bezpieka na Lubelszczyźnie otrzymała z Departamentu III MBP nakaz „rozpracowania operacyjnego" ostatnich grup oporu. Nadzwyczajne środki w sprawie ujęcia „kadrowego bandyty Franczaka" podjęto w 1954 r. Dwa lata później postępowanie musiano jednak zawiesić, „wobec jego ukrywania się". 8 września 1961 r. w „Kurierze Lubelskim" ukazał się list gończy za Franczakiem.

TW „Michał"

21 października 1963 r. o godzinie 15.40 „Lalek" został otoczony przez obławę SB i ZOMO w Majdanie Kozic Górnych (20 km od Lublina, 8 km od Piask). „W wyniku intensywnej pracy operacyjnej w dniach 18-21.X.63 r. w dniu 21.X.63 r. uzyskano dane, że wymieniony bandyta melinuje w zabudowaniach aktywnego współpracownika we wsi Kozice pow. Lublin. (..) podjęto decyzję przeprowadzenia rewizji w zabudowaniach „BW" [Becia Wacława]. Na ewentualny wypadek gdyby wynik był negatywny, zakładano dokonać rewizji dwóch meliniarzy w tej samej miejscowości dla pozoracji i odwrócenia podejrzeń w odniesieniu do t.w. „Michała"". TW „Michał" to Stanisław Mazur, stryjeczny brat Danuty, narzeczonej „Lalka". To on zawiadomił SB, gdzie tego dnia przebywa Franczak.

Ostatnia ucieczka

 

Ostatnie chwile „Lalka" według UB: „Okrążenia zabudowań B [Becia] Wacława s. Jana dokonano z podjazdu przez grupę operacyjną ZOMO składającą się z 35 funkcjonariuszy doprowadzonych do meliny przez dwóch oficerów Służby Bezpieczeństwa. Z chwilą okrążenia zabudowań b. [bandyta] Franczak wyszedł ze stodoły, pozorując gospodarza rozważał możliwość wyjścia z obstawy, a gdy został wezwany do (nieczytelne) chwycił za broń - pistolet, z którego oddał kilka strzałów. W tej sytuacji grupa likwidacyjna ZOMO przystąpiła do likwidacji. Franczak mimo wzywania go do zdania się podjął obronę i wykorzystując słabe punkty obstawy pod osłoną zabudowań wycofał się około 300 m. od meliny, gdzie podczas wymiany strzałów został śmiertelnie ranny i po kilku minutach zmarł".

W sekcji zwłok przeprowadzonej przez biegłego lekarza czytamy: „Rany postrzałowe klatki piersiowej i jamy brzusznej, z następnym uszkodzeniem serca, wylewem krwawym do jamy opłucnej, uszkodzeniem wątroby, przepony i płuca lewego. Biorąc pod uwagę wyniki sekcji zwłok należy przyjąć, że przyczyną zgonu denata była rana postrzałowa serca".

Nagi, bez głowy

O 21.00 martwego „Lalka" przewieziono do Akademii Medycznej w Lublinie. Został pochowany potajemnie, tak jak jego koledzy z partyzantki, na cmentarzu przy Unickiej. Po czterech dniach, w nocy, rodzina wykopała ciało. – Józek leżał nagi, bez głowy – opowiada Czesława Kasprzak, siostra ostatniego Niezłomnego.

„Powołując się na pismo prokuratury z dnia 24 października 1963 roku i na ustną rozmowę z dr. Iwaszkiewiczem proszę o zdjęcie głowy ze zwłok Józefa Franczaka". Podpisał podprokurator powiatowy. Czesława Kasprzak mogła przenieść brata na cmentarz w Piaskach dopiero w 1983 r. Spoczął obok miejscowych księży i dawnych dziedziców.

Skazany na banicję

„Lalek" brał udział w wielu akcjach na „utrwalaczy władzy ludowej". Kilka razy był ranny, a raz nawet aresztowany. UB nie wiedziało jednak, że zatrzymanym jest Józef Franczak - „Lalek" miał wyrobione dokumenty na inne nazwisko. W lutym 1953 r., razem z „Wiktorem" – Stanisławem Kuchciewiczem i „Felkiem" –Zbigniewem Pielakiem „Lalek" napadł na kasę Gminnej Spółdzielni w Piaskach. Partyzanci chcieli zdobyć fundusze, aby przetrwać zimę. Skok nie udał się, gdyż kasjer zdążył wezwać na pomoc milicję. Ranny „Wiktor" rozkazał „Felkowi", aby zostawił go i uciekał. Stanisław Kuchciewicz był ostatnim dowódcą Franczaka. Po śmierci „Wiktora" w 1953 r. „Lalek" został sam. Przez następne 10 lat ukrywał się. Skazany na banicję, wyjęty spod prawa.

OŚWIĘCIM TO BYŁA IGRASZKA

Witold Pilecki (ur. 13 maja 1901, zm. 25 maja 1948) był jedną z najpiękniejszych postaci polskiej historii. Przez władze PRL i usłużnych jej historyków skazany na zapomnienie, wrócił do powszechnej świadomości dopiero po 1989 roku.

Pilecki najbardziej znany jest ze zgłoszenia się na ochotnika do obozu koncentracyjnego Auschwitz po to, by organizować tam ruch oporu. Był autorem raportów o Holokauście (w tym pierwszego o ludobójstwie w Auschwitz). Aresztowany przez komunistów, został skazany na karę śmierci i zamordowany w 1948 roku.

Po wojnie obronnej 1939 roku współtworzył Tajną Armię Polską (TAP), którą następnie wcielono do ZWZ. Do Auschwitz trafił w nocy 21 września 1940 roku otrzymując numer 4859. Na miejscu organizował ruchu oporu m.in. zbierający informacje, organizujący ucieczki i przygotowujący opanowanie obozu podczas zewnętrznego ataku partyzantów. 26 kwietnia 1943 roku Pilecki uciekł z obozu przedstawiając swoje plany, ale dowództwo AK nie zdecydowało się na atak na obóz. Do 1944 roku brał udział w działaniach AK i Powstaniu Warszawskim.

Po 1944 roku przebywał w niewoli niemieckiej. Po wyzwoleniu oflagu przez wojska alianckie wrócił do Polski odnawiając struktury konspiracyjne. 8 maja 1947 roku aresztowany przez bezpiekę. Poddany torturom, podczas ostatniego widzenia z żoną stwierdził, że przy tym co przeszedł w komunistycznym więzieniu „Oświęcim to była igraszka".

W procesie (3-15 marca) Pileckiego i członków jego grupy oskarżono m.in. o działania wywiadowcze na rzecz gen. Andersa i obcego rządu oraz przygotowanie zbrojnego zamachu na dygnitarzy bezpieki.

Pileckiego, Tadeusza Płużańskiego i Marię Szelągowską skazano na karę śmierci. Zamordowano go 25 maja. Osierocił syna i córkę. Rodzinie nigdy nie ujawniono miejsca pochówku. Jego szczątki zostały prawdopodobnie pochowane na tzw. Łączce.

ZA WOLNOŚĆ I NIEZAWISŁOŚĆ

Łukasz Ciepliński (ur. 26 listopada 1913, zm. 1 marca 1951) był żołnierzem ZWZ- -AK oraz prezesem IV Komendy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Aresztowany przez komunistów, poddany torturom i zamordowany.

Był zawodowym wojskowym, brał udział w wojnie obronnej 1939 roku. Za zasługi uhonorowano go Orderem Virtuti Militari przyznanym przez gen. Kutrzebę, który odznaczając go odpiął order od swojego munduru. Był współzałożycielem Organizacji Orzeł Biały, wcielonej później do ZWZ. Dzięki zorganizowaniu przez niego wywiadu i kontrwywiadu AK na rzeszowszczyźnie udało się zlikwidować aż 300 konfidentów Gestapo i kolaborantów, przechwycić części pocisków V-1 i V-2 oraz odkryć tajną kwaterę Hitlera pod Wiśniową.

W sierpniu 1944 roku Ciepliński przeciwny ujawnianiu żołnierzy AK przeszedł do konspiracji. We wrześniu 1945 roku został prezesem krakowskiego okręgu WiN. Po aresztowaniu III Zarządu WiN przez komunistów w styczniu 1947 utworzył IV Zarząd Główny WiN. Organizacja prowadziła głównie działalność wywiadowczą i propagandową. Aresztowany 28 listopada 1947 roku. Przez ponad 3 lata śledztwa pod bezpośrednim nadzorem Rosjan z NKWD przeszedł nieludzkie tortury. Według zachowanych dokumentów komuniści traktowali go gorzej niż oficerów Gestapo.

Oskarżony o „zdradę narodu polskiego" i szpiegostwo na rzecz USA został skazany na pięciokrotną karę śmierci. Wraz z nim skazano na śmierć sześciu jego najbliższych współpracowników z IV Zarządu WiN. Zamordowany 1 marca 1951 roku strzałem w tył głowy. Spodziewał się, że jego ciało zostanie po śmierci ukryte w związku z czym w ustach ukrył medalik, by można było zidentyfikować jego zwłoki. Do dziś jednak nie udało się tego zrobić. W rocznicę wymordowania IV Zarządu WiN odbywa się Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

„NIL" – PRAWY GENERAŁ

Generał August Emil Fieldorf ps. „Nil" – żołnierz wyklęty przez komunę i niezłomny wobec ludowej władzy. Jeden z najbardziej zasłużonych oficerów Armii Krajowej. Wielki patriota, dzielny, prawy człowiek.

Urodził się w 1885 roku w Krakowie. Walczył o niepodległość w Legionach Polskich. Po 1918 roku był żołnierzem Wojska Polskiego. W 1939 roku dowodził 51. Pułkiem Strzelców Kresowych, po klęsce wrześniowej przedostał się do Anglii. W lipcu 1940 roku jako pierwszy emisariusz rządu Rzeczpospolitej został wysłany do kraju. Po dwóch latach mianowano go dowódcą Kedywu - Komendy Głównej Armii Krajowej, tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego był zastępcą dowódcy AK. Po kapitulacji komendant główny AK gen. Leopold Okulicki wyznaczył go na swojego zastępcę.

W marcu 1945 roku gen. Nila w Milanówku, gdzie przebywał pod przybranym nazwiskiem, przypadkowo aresztowało NKWD. Nierozpoznany, został zesłany do obozu pracy na Uralu. Kiedy wrócił pod dwóch latach do kraju, ujawnił się z okazji ogłoszonej przez komunistyczne władze amnestii. Wkrótce aresztowało go UB i posadziło w areszcie śledczym. Był okrutnie bity, torturowany, upokarzany, ale nie poszedł na współpracę z komunistami.

Podczas sfingowanego procesu postanowiono mu zarzuty mordowania radzieckich partyzantów i współpracę z hitlerowcami. Skazano na karę śmierci. Bohaterskiego generała komuniści zamordowali 24 lutego 1953 roku. Potajemnie, nie informując rodziny. Cały czas trwają poszukiwania miejsca jego pochówku, najprawdopodobniej jest to „Łączka" na Wojskowym Cmentarzu Powązkowskim.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki