W maju w miejscowości Bieżuń (województwo mazowieckie) doszło do tragedii. 14-letni chłopiec popełnił samobójstwo. Powiesił się na sznurówkach. Znalazła go matka. Chłopiec zostawił list pożegnalny, w którym przepraszał matkę za to, co zrobił. Wymienił w nim także nazwiska swoich kolegów, których pogrupował według kryteriów: koledzy, przyjaciele, wrogowie. Nastolatek powiesił się, bo koledzy prześladowali go, obrażali, nazywali "pedziem". Chłopiec nie wytrzymał tej sytuacji i odebrał sobie życie. Postępowanie w sprawie samobójstwa 14-latka dobiega już końca. Prokuratura, która prowadzi śledztwo w tej sprawie chce, aby pięciu nastolatków z gimnazjum w Bieżuniu odpowiedziało za szykanowanie Dominika. Śledczy zamierzają złożyć wniosek o demoralizacji nieletnich do sądu rodzinnego. Badano także czy do śmierci chłopca nie przyczynili się dorośli.
Zobacz: "Dobrze, że zdechł" czyli fala hejtu po samobójstwie Dominika z Bieżunia