Proces lekarzy z Limanowej "To wy ZABILIŚCIE moje dzieci" Lekarze nie dopilnowali porodu bliźniaków

2015-02-18 8:11

Wszystko było przygotowane na przyjście na świat bliźniaków. Kiedy Monice K. (25 l.) odeszły wody, natychmiast pojechała do szpitala w Limanowej (woj. małopolskie). Ale tam, zamiast szczęśliwego rozwiązania, wydarzyła się tragedia. Kobieta przez całą noc błagała lekarkę, by ratowała jej dzieci, a ona zamiast zrobić cesarskie cięcie, zostawiła ją bez pomocy. Rano bliźniaki już nie żyły. Właśnie rozpoczął się proces trójki lekarzy, którzy nie dopilnowali porodu.

28 maja 2012 r. Monika K. była u swojego ginekologa na kontroli. Z ciążą wszystko było w porządku. Po dwóch dniach około godz. 23 odeszły jej wody. Pełna ufności pojechała na porodówkę. - Długo czekałam na przyjęcie. Nie było miejsc. W końcu przebadała mnie dr Urszula D. (67 l.) - opowiadała podczas procesu pani Monika. Po badaniu lekarka poinformowała ciężarną, że będzie ona rodzić naturalnie. - Bardzo mnie to zdziwiło, bo dzieci były ułożone nietypowo - miednicowo i pośladkowo. Mój lekarz prowadzący mówił, że w takich przypadkach robi się cesarskie cięcie - opisywała pani Monika. Ból się nasilał, a lekarka nic nie robiła. Odłączyła nawet aparat KTG, który miał monitorować pracę serc dzieci. Pani Monika przez całą noc wielokrotnie mówiła Urszuli D., że coraz słabiej czuje ruchy bliźniaków. Błagała o ich ratowanie. Ta jednak nie reagowała.

Zobacz też: Łodygowice. Pijana matka wiozła troje dzieci samochodem!

Dopiero rano, po obchodzie, pani Monice zrobiono USG i na oddziale zaczął się popłoch. - Pojawiło się kilku lekarzy. Natychmiast wzięli mnie na salę operacyjną. Zrobili cesarskie cięcie. Kiedy się obudziłam, pytałam, co z dziećmi, ale nie dostałam odpowiedzi. Dopiero później powiedzieli mi, że nie żyją. Udusiły się. Dlaczego nie ratowali moich dzieci? Wystarczyło zrobić cesarkę, a nie zwlekać aż się uduszą - mówiła pani Monika.

Prokuratura zarzuciła Urszuli D. narażenie ciężarnej na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz o nieumyślne spowodowanie śmierci bliźniąt. Grozi jej do 5 lat więzienia. Obok niej na ławie oskarżonych zasiadł ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego Leszek P., który nie zapewnił odpowiedniej opieki medycznej pacjentce, oraz jego zastępca Jacek W. On odpowiada za narażenie ciężarnej na groźbę utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Obu lekarzom grozi do roku więzienia.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki