O tym, że opiekunki znęcają się nad podopiecznymi, dowiedziała się Monika K., matka dwuletniego Łukaszka, która włożyła mu do pluszowego misia włączony dyktafon. - Synek płakał, gdy odwoziliśmy go do żłobka. Postanowiłam sprawdzić, co się tam dzieje - mówi pani Monika.
Dialogi opiekunek z placówki są zatrważające, ale podczas rozmów słychać także klapsy.
"Łukasz, masz? Zrobiłeś pisiu czy nie?! Wstawaj (słuchać klaps). Siadaj i sikaj uparciuchu jeden!... Ten stary... posikany! U Gai to już człowiek dawno zapomniał! (znów klaps).
Matka jednego z dzieci znalazła na ciele malucha ślady, które mogą wskazywać, że dziecko było obiektem przemocy. Miało naderwane ucho! Kobieta jest przekonana, że jej synek doznał urazu w żłobku. Sprawę zgłosiła w prokuraturze. Na razie śledczy muszą przesłuchać wszystkich rodziców, a dopiero potem zadecydują, czy przedstawią opiekunkom zarzuty. - W tej placówce nie ma wszystkich danych personalnych rodziców dzieci, które tam przebywały. Było tam około 10 dzieci. Mamy kontakt do rodziców ośmiu z nich, ale dotrzemy do następnych - mówi Wojciech Dunst z Prokuratury Rejonowej w Starogardzie Gdańskim.
- Sprawę naderwania małżowiny usznej u jednego z dzieci zbada biegły. Na pewno to wyjaśnimy - dodaje prokurator.